CAŁY HANDEL WKRÓTCE W INTERNECIE?

 

Trudno przesądzić, czy po pandemii będą jeszcze potrzebne tradycyjne sklepy. Jednak zyskały one groźnego konkurenta. Ich właściciele muszą odtąd nieustannie obserwować trendy w e-handlu, bo podczas izolacji bardzo wielu klientów przekonało się, że internetowe zakupy są łatwe, szybkie i wygodne.

 

Branża e-commerce w Polsce miała dobrą dynamikę rozwoju już wcześniej, kiedy nadrabiała zapóźnienia w stosunku do krajów zachodnich, ale pandemia przyspieszyła ten wzrost skokowo. Według raportu PwC polski rynek e-commerce wart był w 2020 r. 83 mld zł (rok wcześniej 63 mld zł), a z usługami 100 mld zł (Perspektywy rozwoju rynku e-commerce w Polsce 2021-2026, PwC, luty 2021). W 2020 r. liczba Polaków kupujących przez Internet wzrosła o 30 proc. Według badań organizacji eCommerce Europe jest to najszybszy przyrost w całej Europie, dwa i pół raza wyższy niż europejska średnia. Dziś w Polsce z zakupów internetowych korzysta już 73 proc. internautów (E-commerce w Polsce 2020, Gemius dla e-Commerce Polska).

Dorota Bachman, ekspertka rynku e-commerce, doradzająca przedsiębiorczyniom w Fundacji Kobiety e-biznesu informuje, że w 2020 r. powstało niemal 12 tys. nowych sklepów internetowych, ale równocześnie zamknięto 5 tys. Jej zdaniem na pandemicznym ożywieniu najlepiej wychodzą duże podmioty. Allegro w ubiegłym roku odnotowało wzrost obrotów aż o 54 proc., a na ten rok zapowiada kolejny – o co najmniej 20 proc. Podobnie szybko rosną inni, na przykład E-obuwie, spółka grupy CCC. W ostatnim kwartale 2020 r. jej przychody z e-commerce po raz pierwszy przewyższyły te z rozległej sieci sklepów stacjonarnych.

 

Co będzie po pandemii?

Zdaniem Patrycji Sass-Staniszewskiej, Prezes Izby Gospodarki Elektronicznej, impulsem dla pandemicznego wzrostu zakupów internetowych były oczywiście obawy przed bezpośrednim kontaktem i zarażeniem. Jednak ta nowa grupa klientów szybko przekonała się, że zakupy w sieci są nie tylko bezpieczne, ale też łatwe, szybkie i wygodne. I teraz już z nich nie zrezygnuje, nawet jeśli zagrożenie pandemiczne zniknie całkowicie i także wtedy, gdy nastąpi równoczesny powrót do sklepów stacjonarnych. Potwierdza to wspomniany raport PwC. Niemal 85 proc. Polaków w lutym 2021 r. zadeklarowało, że po zakończeniu pandemii nie zamierza zmniejszyć częstotliwości e-zakupów.

To zdaniem ekspertów PwC oznacza, że do 2026 r. polski rynek zakupów w sieci ma się średnio powiększać o 12 proc. rocznie i za 5 lat osiągnąć wartość 162 mld zł. Najszybciej ma rosnąć sprzedaż produktów spożywczych oraz z kategorii zdrowie i uroda. Duży ruch, tak jak i przed pandemią, będzie miał także miejsce w branży mody i elektroniki. Szanse na przyrosty mają również dom, ogród, biżuteria, jedzenie z dostawą i motoryzacja. Eksperci uważają, że kiedy Polska i cały świat wyjdą z pandemii, rozkwitną ponadto internetowe zakupy w branżach turystycznej i rozrywkowej.

 

Polskie firmy spóźnione

Precyzyjne ustalenie, jak część polskich firm prowadzi e-sprzedaż nie jest łatwe. Według Eurostatu w 2019 r. sprzedaż online w Polsce prowadziło 14 proc. firm. Wspomniany raport PwC podaje, że w 2020 r. poprzez własne sklepy internetowe lub za pośrednictwem platform typu marketplace sprzedawało 150 tys. przedsiębiorstw zarejestrowanych w Polsce. Ta liczba zgadza się mniej więcej z ustaleniami Eurostatu i oznacza, że na ok. 2,5 mln działających podmiotów gospodarczych tylko co siódmy korzysta z tego kanału sprzedaży. W dynamicznie rozwijającej się Irlandii jest ich 36 proc. Ta rozbieżność wskazuje, że polski rynek e-commerce jest w fazie początkowego rozwoju, ale że ma też obiecujące perspektywy i możliwości szybszego dostosowania się do nowych trendów w zachowaniach konsumenckich oraz skorzystania z najnowszych rozwiązań technologicznych.

To najwyższy czas na nadrabianie zaległości przez przedsiębiorców nieobecnych dotąd w sieci. Zbigniew Nowicki, dyrektor zarządzający agencji Bluerank pomagającej w rozwoju sklepów internetowych, przestrzega firmy, które jeszcze nie zauważyły potencjału e-handlu, że za chwilę będzie na to za późno. Duzi gracze, ale i mniejsze podmioty, pewnie sięgają po tę rozwijającą się część rynku. Firmy, które nie zdążyły wsiąść do pierwszego wagonu pociągu do stacji e-commerce, będą zmuszone łapać za klamkę drzwi ostatniego.

 

Jak handlować skutecznie?

Z doświadczeń agencji Bluerank wynika, że kto stara się wejść w handel internetowy w pośpiechu, łatwo popełnia błędy lub podejmuje przypadkowe decyzje. Często działa bez przemyślanego planu strategicznego albo ma plan krótkookresowy i w efekcie nie bierze pod uwagę trendów istotnych w swoim segmencie rynku. Może na przykład nie zauważyć, że jego konsumenci karmią się głównie kontentem wideo, odwiedzają tylko media społecznościowe i choć nie są dzieciakami, coraz chętniej korzystają z TikTok-a.

Patrycja Saas-Staniszewska potwierdza, że do sprzedaży online trzeba się dobrze przygotować, bo polski rynek e-handlu staje się coraz bardziej konkurencyjny. Dotychczasowi duzi gracze, jak Allegro, Zalando, Zara, wzmocnili swoje pozycje. Raczej nie zagrozi im ubiegłoroczne wejście Amazona, który    idzie małymi krokami i najpewniej zbuduje sobie nowy segment niż zaatakuje miejsca już obsadzone. Bardziej należałoby się obawiać azjatyckich przedsiębiorców, którzy działają ekspansywnie i często nie przestrzegają reguł gry. Izba Gospodarki Elektronicznej od ponad roku sygnalizuje rządowi oraz Komisji Europejskiej, że firmy z Azji nie płacą cła za paczki o wartości powyżej 150 euro. Według raportu NIK z końca ub. roku 99 proc. przesyłek z Chin trafia do Polski jako prezenty albo jako listy i nie podlega ocleniu. W badanym okresie – cały rok 2018 i pierwsza połowa roku 2019 – celnicy zweryfikowali zawartość tylko 4 proc. paczek i tylko 1 procent przesyłek listowych.

 

 

Dorota Bachman radzi firmom szykującym się do e-handlu, aby zwróciły uwagę, że podczas pandemii do świata e-commerce dołączyli konsumenci 50+. Mają oni duży potencjał popytowy, są nowi w tym kanale zakupowym i bardzo zaciekawieni oraz zaangażowani. Wszyscy natomiast klienci uważają, że mamy kryzys, dlatego wykazują się teraz większą wrażliwością cenową, a w Internecie ceny porównuje się łatwo. To oznacza też spadek zakupów spontanicznych. Poza tym w związku z pracą zdalną przestały się zupełnie sprzedawać garnitury, garsonki i inne formalne ubrania. Kobiety znacznie rzadziej kupują buty na obcasie i kosmetyki kolorowe. Wszyscy przeszliśmy na swobodniejszy dress code. Za to zaczęliśmy więcej gotować w domu, co przekłada się na wzrost sprzedaży sprzętu AGD.

Dorota Bachman podkreśla ponadto wzrost znaczenie marki w Internecie. Jej zdaniem do tej pory większość sprzedawców podchodziła do tego po macoszemu. Natomiast pandemia pokazała, że marka jest niezwykle istotna. Klienci zdecydowanie wolą kupować produkty z określonym brandem niż te z kategorii no-name. I namawia do intensywniejszej komunikacji oraz budowania bardzo bliskich relacji z klientem, by zdobyć jego zaangażowanie i lojalność.

 

Nowe trendy w e-commerce

Eksperci uważają, że zakupy w Internecie są bardziej przemyślane, mniej spontaniczne niż te w galeriach handlowych. Jednak na tym rynku pojawia się nowy trend: kanałem dla e-commerce stają się media społecznościowe. Facebook, Instagram, Snapchat, Twitter wplatają w swoje treści oferty handlowe, dzięki którym użytkownicy mogą dokonać zakupów w trakcie sesji z przyjaciółmi, rodziną czy znajomymi, a więc często pod wpływem impulsu.

Przeciętny użytkownik mediów społecznościowych spędza w nich 5 lat swojego życia, ponad dwie godziny dziennie. W naszym kraju z Facebooka korzysta 18 mln internautów, ponad 9 mln z Instagrama i kilka milionów ze wspomnianego już TikToka (Digital 2021: Poland). Zdaniem Zbigniewa Nowickiego takich zasięgów nie można ignorować. Sam Facebook ma liczbę odbiorców porównywalną albo większą niż duże stacje telewizyjne, już nie mówiąc o takiej „telewizji”, która nazywa się YouTube i ma 26 mln widzów.

A media społecznościowe to nie tylko duże zasięgi, ale znacznie lepsza niż w tradycyjnych mediach możliwość obserwowania i precyzyjnego segmentowania konsumentów. Dlatego dyrektor Bluerank uważa, że warto zakładać firmowe profile, tworzyć w nich własne sklepy lub korzystać z platform sprzedażowych (tzw. marketplace) oferowanych przez te media. Namawia także na korzystanie z ich społecznościowej funkcji, jak grupy użytkowników produktu, zapisy grupowe, rekomendacje znajomych itp.

Jak w całym biznesie, do świata e-commerce wkraczają najnowsze technologie. Dzięki sztucznej inteligencji poprawia się jakość rekomendacji zakupowych, a sprzedawcy mogą dokładniej analizować zachowania swoich obecnych i przyszłych klientów, a tym samym lepiej dopasowywać kierowaną do nich ofertę. Z kolei blockchain poprawi bezpieczeństwo transakcji i umożliwi wgląd w każdy etap procesu. Nie będzie miejsca na kradzieże płatności, pranie pieniędzy czy przechwytywanie baz danych. E-commerce ma więc przed sobą nowe ścieżki rozwoju.

 

Wypowiedzi ekspertów użyte w artykule zaczerpnięto z rozmowy z cyklu THINKTANK Live Talks „Czy cały handel przeniesie się wkrótce do internetu? Nowe trendy w e-commerce”.

 

 

 

Zbigniew Gajewski, partner THINKTANK

 

 

 

 

 

 

 

 

POWRÓT ↵

 

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top