Czy Polska to Zachód?

Artykuł opublikowany 09.01.2023

 

Od 1989 r. Polska stara się zintegrować z Europą Zachodnią, stać się pełnoprawną częścią Zachodu. Co to jednak jest Zachód i czy faktycznie jesteśmy jego częścią? Odpowiedź nie wydaje się ani łatwa ani oczywista. Z punktu widzenia teorii socjologicznej pełna przynależność Polski do Zachodu wydaje się problematyczna. Społeczeństwo polskie nie jest bowiem zorganizowane w pełni tak jak społeczeństwa Europy Zachodniej, co wynika z naszej nieco odmiennej ścieżki rozwojowej.

Trudno jest jednoznacznie zdefiniować Zachód, a nawet jeśli stworzymy taką definicję, to z natury rzeczy będzie ona skrajnie rozmyta. Zachód ma wiele wymiarów swojej tożsamości, wiele szczebli. Ale  ma także swoje hierarchie. Można rozróżnić rdzeń Zachodu, czyli państwa najbogatsze i ich elity ekonomiczne, oraz – z drugiej strony – wewnętrzne peryferie.

Jeśli mówimy o najwęższej definicji Zachodu, to mieści ona w sobie dużą decyzyjność elit ekonomicznych. Z jednej strony, w Europie Zachodniej wyraźne jest rozdzielenie elit politycznych od elit ekonomicznych. Elity polityczne są autonomiczne, mogą decydować nawet wbrew elitom ekonomicznym. Z drugiej strony jednak i w długiej perspektywie, elity ekonomiczne są dużo trwalsze, i są w stanie wpływać na cały system tak, by mógł on realizować ich strategiczne interesy. Mówiąc o Zachodzie, często mamy na myśli te głębsze elity, które potrafią podejmować decyzje strukturalne, kluczowe dla rozwoju kontynentu.

 

Polski problem z ciągłością rozwoju

Na Zachodzie miała miejsce rewolucja liberalna, której najbardziej klasycznym przejawem była Rewolucja Francuska 1789 r. Burżuazja stała się wówczas najważniejszym czynnikiem w przestrzenii politycznej, a zachodnie elity – elitami ekonomicznymi. Było to możliwe dzięki  akumulacji kapitału gospodarczego w połączeniu z rewolucją polityczną i przemysłową. W konsekwencji, na zachodzie Europy rewolucja przemysłowa doprowadziła do napięcia pomiędzy pracodawcami a pracobiorcami. Ogromna akumulacja kapitału i rozwój przemysłu  ukształtowały współczesne społeczeństwa zachodnie i ich sceny polityczne w paradygmatycznym napięciu pomiędzy lewicą a prawicą.

Ziemie polskie nie przechodziły tych procesów w podobnie wyrazisty sposób. W zaborze rosyjskim następował do pierwszej wojny światowej bardzo dynamiczny rozwój kapitalizmu i ten region – przynajmniej jeśli chodzi o elity – był najbogatszy z trzech zaborów. Najbiedniejszy zaś był zabór austriacki, z tym że panowała tam największa swoboda pod względem politycznym i kulturalnym. Zabór pruski był dostatni ale na poziomie średniego mieszkańca. Brak było tam silnej elity ekonomicznej a przemysł w większym zakresie obecny był jedynie na Śląsku, którego polskość jednak była słabsza. W zaborze rosyjskim, w Warszawie, w Białymstoku i w Łodzi następował dynamiczny rozwój gospodarczy, który również pomógł w powstaniu polskiej burżuazji w zaborze rosyjskim.

Okres rozwoju przemysłu, formułowania się i okrzepnięcia elit gospodarczych i intelektualnych zakończył się implozją: pierwszą wojną światową, rewolucją bolszewicką i przerwaniem tego rozwoju. Z drugiej jednak strony odrodziła się wówczas niepodległa polska państwowość. Niewątpliwie jedną z cech strukturalnych naszej części Europy jest nieciągłość rozwoju. Stopniowo następuje akumulacja kapitału, powstają elity ekonomiczne, ale to się nagle kończy, historia się urywa i musimy zaczynać wszystko od początku. To zjawisko dotyczy również wymiaru instytucjonalnego. To nas zasadniczo różni od Europy Zachodniej. Jednak wciąż zwykli Polacy ale także przedsiębiorcy polscy nie pojmują w pełni znaczenia  ciągłości, długiego trwania elit gospodarczych krajów Zachodu. Ta ciągłość obejmuje  również – pomimo wojen światowych – ciągłość finansową.

 

 

Brakujące ogniwo – duży kapitał

30 lat zmian strukturalnych – społecznych, ekonomicznych i politycznych w Polsce  to dużo ale jednocześnie niewiele. Obecnie jedynie około 17 tysięcy polskich firm prowadzi ekspansję zagraniczną, a z tej liczby około tysiąca zainwestowało w przedsiędwzięcia za granicą. Dla porównania w Niemczech eksporterów jest 300 tysięcy.

Wynika to między innymi stąd, że budowa elit ekonomicznych trwa zazwyczaj bardzo powoli. Kluczowym momentem dla Polski było to, że nie udał się projekt uwłaszczenia nomenklatury. Nie powstała zatem oligarchia, która funkcjonuje nie tylko na Ukrainie, ale nawet w Czechach, a w pewnej mierze także na Wegrzech. Oprócz niewątpliwie poważnych wad, istnienie takiej klasy ma także dużo zalet. W Polsce istnieje klasa biznesowa, szereg wpływowych przedsiębiorców, brak jest natomiast „wszechmocnych przedsiębiorców” – miliarderów, którzy byli by w stanie programować rozwój kraju. Można się zastanawiać, czy to nie ogranicza zdolności Polski do akumulacji kapitału, gdyż posiadanie dużych zasobów i naprawdę poważnych i wpływowych aktorów ekonomicznych przyczynia się też do siły  państwa. Oczywiście, jeśli oligarchowie działają jedynie w swoim własnym interesie, to mogą krajowi bardzo szkodzić.

Jeśli nawet sposób nabycia majątku początkowego przez oligarchów nie jest do końca jasny, ale zaczynają się utożsamiać z krajem, w którym działają, to może dojść do pozytywnej synergii. Oligarchowie mogą wzmacniać pozycję danego kraju i państwa. Wynika to z efektu skali istnienia bardzo dużych, silnych firm, których początek bywa co prawda kontrowersyjny, ale siła jest bezdyskusyjna. W Polsce dominują firmy małe, coraz więcej jest firm średnich, ale proces wzrostu kapitału jest trudny. Polskie elity są ‘czystsze’, jeśli chodzi o źródło bogactwa, ale – z drugiej strony –  niezwykle dużo czasu minie, zanim polski przedsiębiorca, który ciężką pracą dochodzi do zamożności, był na takim poziomie jak  przedsiębiorcy zachodni, i by mógł z nimi rywalizować.

Duża skala biznesowa pozwala też działać na scenie międzynarodowej już nie czysto ekonomicznymi narzędziami, ale również politycznie. Unia Europejska jest nie tylko płaszczyzną uzgadniania interesów stricte politycznych, ale także ekonomicznych. To ogromna platforma lobbingowa, ale żeby być silnym graczem lobbingowym na poziomie Unii Europejskiej, trzeba posiadać bardzo duże, zakumulowane zasoby kapitałowe. Problemem naszych przedsiębiorców jest to, że ich skala zazwyczaj nie pozwala na taki lobbing europejski. Tymczasem dla nas, jako państwa członkowskiego Unii Europejskiej jest on kluczowy, gdyż przepisy i regulacje są dostosowywane do potrzeb najsilniejszych aktorów. Wpływ polskiego biznesu na te regulacje jest zatem mniejszy niż innych krajów o politycznie porównywalnej randze, ale mających silną klasę biznesową.

 

 

Jakie są polskie elity?

Nasze elity są względnie słabo zinstytucjonalizowane, co wynika częściowo z relatywnej słabości polskiego państwa i samej polityki polskiej. Aktorzy polityczni w Polsce nie są szczególnie mocni a na krajowej scenie  politycznej zmiany zachodzą regularnie. W związku z tym politykiem w Polsce się bywa. W konsekwencji, sam status bycia wysokiej rangi politykiem niekoniecznie określa przynależność do elity w długim horyzoncie.

W Polsce jednak istnieją wewnętrzne kręgi elit nieformalnych, które można wiązać z inteligencją. Oczywiście, dla wielu osób takie postawienie sprawy jest kontrowersyjne. Inteligencję można by zdefiniować jako te grupy osób, które budują swój status na bazie kapitału kulturowego, czyli wiedzy, kompetencji, umiejętności i kontaktów, i sprzedają te swoje zasoby. Nie definiuje ich czysto rozumiana władza polityczna, którą posiada na przykład rosyjska nomenklatura czy też ogromny kapitał, tak jak zachodnie elity ekonomiczne. W Polsce niezwykle dużą rolę odgrywa taka szeroko rozumiana inteligencja jako elita kapitału kulturowego. Ta elita w obecnej sytuacji jest w stanie funkcjonować w różnych sferach: bywa w polityce a przy zmianie koniunktury przechodzi do innych obszarów – na przykład biznesu czy nauki. Jest to możliwe właśnie dzięki posiadaniu przez te osoby zasobów kulturowych.

 

 

Autor: prof. Tomasz Zarycki, członek Rady Ekspertów THINKTANK, socjolog, prof. UW

 

 

 

POWRÓT ↵

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top