Kultura online. Jednak można

 

W tym roku przypada 120-lecie Lwowskiej Opery Narodowej. Na rocznicę zaplanowano międzynarodową koprodukcję otwierającą najważniejszy teatr Lwowa jak najszerzej na Europę i świat. Pandemia pokrzyżowała plany i przełożono premierę „Turandot”, ale nowe technologie pozwoliły na zrealizowanie projektu w pełnej formie, wbrew obostrzeniom. To pierwsza produkcja operowa, do której próby z reżyserem i choreografem oraz montaż scenografii odbyły się online, czyli zdalnie. Rozpoczęliśmy tym samym nowy rozdział w historii teatru.

 

Publiczność kojarzy „Turandot” Giacomo Pucciniego przede wszystkim z przebojem „Vinceró”[1] i finałami dopisanymi po śmierci kompozytora[2]. Dla reżysera to opera trudna do realizacji, wieloobsadowa, wymagająca zatrudnienia masy ludzi (statyści, dzieci, tancerze, wielki chór, orkiestra na scenie). Opera we Lwowie od dwóch lat przygotowywała spektakl z międzynarodową obsadą i zespołem realizatorów z Polski, Włoch i Argentyny. Projekt urodził się jako koprodukcja aż czterech teatrów i planem była jej realizacja w plenerach Ukrainy, Polski, Estonii i Włoch jako imprezy masowe.

 

W zamrożeniu

Pandemia i obostrzenia zatrzymały wielu artystów w domach. Teatry rezygnowały z ustalonych premier nie znając decyzji poszczególnych rządów lub parły do zrealizowania produkcji pomimo obostrzeń. Szukały kompromisów i rozwiązań. Zamknięte granice odcięły gościnnych solistów czy realizatorów, którzy nie mogli dojechać na próby. Pierwsza fala epidemii przekształcającej się w pandemię zawiesiła pertraktacje koprodukcyjne. Obostrzenia związane z imprezami masowymi zamroziły planowane wystąpienia plenerowe.

Na początku lockdownu byłem proszony o opinie na temat teatru online, stosowania streamingu czy prymitywnego wykorzystywania archiwalnych nagrań z przypadkowych spektakli. Wziąłem udział m.in. w dyskusji na ten temat zorganizowanej przez ośrodek THINTANK[3]. Moje stanowisko było negatywne. Walczyłem o jakość w sieci. Tłumaczyłem, że pokazywanie żywej opery na ekranie jest innego rodzaju sztuką, a reżyser teatralny nie jest twórcą wideoklipów.

 

 

Jednak po fali bezjakościowych projektów, w sieci zaczęły pojawiać się spektakle pomyślane specjalnie na tego rodzaju media. Jako pedagog przygotowałem serię wykładów jak podchodzić do repertuaru operowego i budować specjalne projekty dla odbiorcy przed komputerem. Nawiązywałem do oper, które powstały w izolacji lub o niej mówiły – co tłumaczyło i usprawiedliwiało biedną formę streamingową z własnych domów czy balkonów. Szukałem uzasadnienia i koncepcji, która byłaby spójna i ważna w dzisiejszych czasach. Sala pustej widowni stawała się symbolicznym tłem lub miejscem akcji. Zmiana perspektywy i punktu widzenia dawały publiczności nowe doświadczenie i możliwość odkrywania wnętrz znanych budynków teatrów. Promowałem specjalne projekty, które docierają do nowej publiczności dzięki sieci internetowej, tak jak projekty Fundacji Jutropera przygotowane dla mieszkańców DPS-ów, osób  z niepełnosprawnościami lub młodzieży.

Opera Lwowska zdecydowała jednak, że wznawia projekt. Ustalono nowy termin premiery, zredukowano obsady zagraniczne i zabrano się do przygotowywania pozwoleń na wjazd realizatorów z Polski i Włoch. I tu zaczęły się schody. Włoski choreograf i scenograf zostali zamknięci w czerwonych strefach lockdownu bez zezwolenia na przemieszczanie, a ja (reżyser) oraz choreografka utknęliśmy na kwarantannie w Salonikach. Zbliżał się pierwszy dzień próby, a władze sanitarne Grecji twardo nie zgadzały się na nasz wyjazd, bo wprowadzono pełny lockdown i zakaz przemieszczania. Produkcja „Turandot” znowu stanęła pod znakiem zapytania. Jednocześnie kończyłem próby „Głosu ludzkiego” Francisa Poulenca w Teatrze Wielkim w Łodzi. Okazało się, że są możliwe na odległość, choć to była nieporównanie prostsza produkcja – tylko z jedną bohaterką. Po tym doświadczeniu, zaproponowałem podobny tryb pracy nad „Turandot”.

 

 

Reżyseria na odległość  

Jak praca zdalna ogranicza reżysera operowego? Które etapy przygotowania spektaklu są najbardziej zagrożone i najwięcej stracą na jakości? Jak dawać wskazówki solistom? Jak koordynować ruch chóru? Jak kontrolować proporcje przestrzennej scenografii i postaci? Każdy z tych elementów musiał być rozebrany na czynniki pierwsze, aby znaleźć sposób na wyreżyserowanie dobrej jakościowo wersji spektaklu.

Trzeba było przygotować listę precyzyjnych zadań aktorskich, które lakonicznie można było komentować i rozliczać. Zamiast upraszczać projekt zacząłem od rozbicia go na czynniki pierwsze. Na wektory ruchu, przestrzenie działań i interakcji, kierunki spojrzeń i reakcji. Wszystko zapisane i narysowane na wstępnych planach sceny. W czasie pracy te kartki zapełniały się komentarzami, dopiskami, intencjami, poprawkami do zakomunikowania asystentom. Każda postać miała swój kolor i ikonkę. Ta precyzja pomogła w szybkim zbudowaniu schematu spektaklu i zaskoczyła lwowskich artystów, bo podczas trzech prób „zmontowaliśmy” trzy akty. Projekt zawierał też opisy każdej postaci i jej motywacje. Te informacje przesyłałem w mailach do asystentki, która je tłumaczyła i przekazywała artystom w garderobach przed naszymi łączeniami Skype.

Miałem do dyspozycji gigantyczny monitor podłączony do Skype, dzięki któremu widziałem całą scenę, z punktu centralnego widowni, z możliwością wykadrowania obrazu tylko na przestrzeń środkowej platformy w scenografii. Na próbach postawiono mnie obok dyrygenta. Dźwięk z mojego mikrofonu  docierał na scenę i za kulisy. Na biurku ustawiłem wyciąg fortepianowy z zaznaczonymi momentami zmian akcji scenicznej i podkreślonymi numerami, których szybkie podawanie pianiście skracało chaos przy powtórkach czy nowych elementach wejść czy zejść ze sceny. Byłem wyposażony w dwa telefony z aplikacją WhatsApp i zapasowym łączem Skype. Na środku stołu leżały plany sceny z rozrysowanymi ruchami postaci i zespołu baletowego. Dwa długopisy do notatek i zestaw słuchawek. Tak wyglądała moja przestrzeń do pracy.

Generalnie praca na wiele komunikatorów może rozwiązać problemy, bo zgodnie z prawami Murphy’iego zaadaptowanymi do XXI w.: kiedy mamy ważne połączenie online zawsze się zawiesi. Przeżyłem próby bez dźwięku i bez obrazu. Nie jestem zwolennikiem nagrywania scen, ale w pracy online taka praktyka staje się jednak obowiązująca, bo na wideo możemy wprowadzić korekty i łatwo zakomunikować je współpracownikom odległym o setki, a nawet tysiące kilometrów. Podajemy precyzyjnie czas nagrania lub przesyłamy kalkę fotograficzną z poprawką i natychmiast możemy przedyskutować potrzebne zmiany.

 

Choreografia i światło

Pracowaliśmy online, łącząc się jednocześnie z trzech krajów: choreograf w Grecji, reżyser w Polsce a zespół i soliści na Ukrainie. Na szczęście różnice czasowe nie były duże. Próby odbywały się według typowego schematu teatru publicznego. Próba poranna i próba wieczorna z trzygodzinną przerwą. Przerwa pozwalała na korekty i konsultacje między realizatorami. To był czas szukania rozwiązań ze scenografem czy choreografem. Nagrania pozwalały przedyskutować jakiś fragment i przygotować demo korekcyjne. Na podstawie zdjęć informowaliśmy pracownie krawieckie o brakujących elementach kostiumów. Dzięki kontaktowi przez Skype nie traciliśmy czasu na wycieczki do pracowni czy warsztatów, asystenci błyskawicznie przekazywali nasze korekty, co było bardziej wydajne niż zazwyczaj.

Nie było ani jednej chwili relaksu. Podłączenie do transmisji rozmowy Skype obligowało do natychmiastowego skupienia uwagi. Jedynym problemem były pewne przekłamania w obrazie, ale reżyser światła był na miejscu więc mu zaufałem. Obawiałem się zwłaszcza przekłamań kolorystycznych przy użyciu świateł ledowych.

Obawiając się pracy zdalnej w koordynacji z chórem (ponad 90 osób) zaproponowałem, aby artyści stanęli na trybunach za sceną jako komentator. Nawiązaliśmy tym do tragedii greckiej eliminując działania chóru, który został zamieniony w wojowników z terakoty i unieruchomiony.  Po pierwszych wahaniach choregrafki, Diany Theocharidis, przygotowaliśmy schemat nie tylko samej choreografii, ale i sposobu pracy z tancerzami. Diana nie mogła przyjechać do Lwowa z Salonik dlatego zastosowaliśmy trzy metody pracy:

  1. Wysyłanie demo z materiałem układu choreograficznego
  2. Połączenie wideo z choreografem, który tłumaczy i pokazuje kroki przy pomocy aplikacji Skype
  3. Wysyłanie układu przestrzennego na rysunku

 

Weryfikacja  

Najtrudniejszym etapem dla reżysera i artystów jest spektakl premierowy, który traktuję jak kolejny egzamin. Ryzykujemy i tworzymy na żywo. Kreacja, wirtuozeria, profesjonalizm artystów są oceniane „tu i teraz”. Adrenalina jest wielka i może być motywująca lub porażająca. Trema, strach, mobilizacja czy gotowość na improwizację mieszają się i tworzą tkankę ich bytu na scenie. Aby to poczuć przychodzi publiczność na żywo do teatru. Żadne nagrania, transmisje, streamingi nie odzwierciedlą tego wymiaru. Opera przetrwała konkurencję z kinem i telewizją właśnie dzięki tym chwilom, kiedy śpiewak staje twarzą w twarz z żywym widzem.

Dla reżysera dzień premiery jest niejednoznaczny. To chęć weryfikacji swojej artystycznej koncepcji, ale i poczucie impotencji. Nic już nie można poprawić. Spektakl jest w rękach wykonawców. Artystów, którzy zmieniają, ulepszają, ułatwiają, modyfikują. Każde przedstawienie jest inne, bo i publiczność inaczej reaguje, dyrygent ma inne tempa, składy obsad inaczej się konfigurują. Jest to wpisane w życie opery i reżyser zdaje sobie z tego sprawę. Dzięki temu spektakle mogą być żywe i odkrywcze.

Poprosiłem o skierowanie kamery na widownię tak, abym widział twarze, gesty, mowę ciała każdego widza. Ich „patrzenie i słuchanie”. Ich transformacje. I widziałem, że wyszło. Praca online przyniosła owoce w postaci dobrego spektaklu. A ja odkryłem możliwość pracy zdalnej. Może dzięki temu opera przeżyje następne kilkaset lat i nie zostanie zastąpiona perfekcyjnym nagraniem studyjnym.

 

[1] Aria tenorowa Kalafa „Nessun dorma” z III aktu jest najczęściej wykonywanym fragmentem opery „Turandot”.

[2] Operę po śmierci kompozytora dokończył Franco Alfano.

[3] THINKTANK LIVE TALK o kulturze w czasie pandemii odbył się 20 marca 2020 na Facebooku ośrodka THINTKANK. Nagranie dostępne jest tutaj.

 

Autor: Michał Znaniecki, reżyser, pedagog, dramatopisarz

 

 

POWRÓT ↵

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top