Nowa normalność szansą dla ludzkości

Dr Katarzyna Młynek

 

Nie ma powrotu do tego, co było. Paradoksalnie może się okazać, że dla świata i ludzi to nawet lepiej, bowiem wyczerpały się obowiązujące dotąd paradygmaty, a tradycyjne sposoby prowadzenia biznesu jak dotąd tylko przybliżały świat do katastrofy klimatycznej. Jeśli jutro jest jeszcze do uratowania, to tylko wtedy, gdy dokona się rzeczywista zmiana. „New normal” jest pilnie potrzebne na wielu płaszczyznach. Być może przybliży nas do niego pandemia koronawirusa i COVID-19.  

Jedna z lamentacji Jeremiasza z wielkopiątkowej Ciemnej Jutrzni w przekładzie Czesława Miłosza rozpoczyna się od przejmujących słów: „Jak opustoszało miasto pełne ludzi”. Dotąd trudno było wyobrazić sobie takie miasto i zrozumieć te przejmujące słowa. W pamięci mieliśmy raczej zatłoczone ulice Nowego Jorku, Londynu czy Hong Kongu. Nawet ulice Warszawy rzadko kiedy świeciły pustkami. Może tylko w wielkie święta, gdy większość przyjezdnych wracała do miejsc swojego pochodzenia. Dziś mamy inną perspektywę, a przez to wciąż w pamięci obrazy z początków pandemii, kiedy przestrzegając rygoru lockdownu pozostawaliśmy w domach. Miasta straszyły pustką, nawet jeśli na żywo widzieli ją tylko nieliczni, bo przecież większość dostosowała się do panującego reżimu #stayhome. Niepewność, bezradność, a nawet strach i lęk w pewnym momencie udzieliły się prawie wszystkim – wystarczyło śledzić doniesienia o statystykach zachorowań na COVID-19. Pandemia przyniosła lęk, cierpienie oraz poważne zawirowania gospodarcze.


Prawdziwe oblicze antropocenu

Nie wystarczy zatem uznać pandemii za nieszczęśliwy zbieg okoliczności i powrócić do utartych schematów działania. Trzeba wreszcie uświadomić sobie z całą mocą, że pojawienie się nowego, groźnego wirusa i kolejne katastrofy, które niechybnie nas czekają, są wynikiem działania człowieka. Czynienie sobie ziemi poddaną doprowadziło ludzkość do miejsca, w którym obecnie się znajdujemy. Zachodnie idee: kapitalizmu opartego na ciągłym wzroście i dobrobycie oraz humanizmu maksymalizującego dobro indywidualnej jednostki trzeba zrewidować, bo nie wytrzymały próby czasu.

Oczywiście świat miał wiele problemów jeszcze przed COVID-19. Pandemię można uznać jedynie za akcelerator jątrzących się wcześniej napięć i podziałów, które w wielu krajach zaczęły wysuwać się na pierwszy plan. Nierówności społeczne i ekonomiczne, dyskryminacja ze względu na płeć, rasę, wyznanie czy orientację seksualną, a nawet podział na północ i południe, to wciąż te same problemy, które z różną mocą wybrzmiały i wciąż wybrzmiewają podczas pandemii w różnych zakątkach świata. Na horyzoncie rysują się kolejne klęski: susze, powodzie, fale upałów, zabójcze burze, topnienie lodowców, pożary, głód, wymieranie gatunków. Lista potencjalnych katastrof wciąż się wydłuża. Z pewnością czekają nas też nowe pandemie wirusowe.

 



Niezwykła rzeczywistość

Jak to się stało, że katastrofa nas zaskoczyła i w gruncie rzeczy byliśmy na nią nieprzygotowani, mimo że naukowcy ostrzegali przed nią od wielu lat? Czy pozostaje nam jedynie zgodzić się z Heglem, iż  historia uczy, że ludzkość niczego się z historii nie uczy? Czy rzeczywiście musi tak być? Z pewnością nie, ale potrzebne są zmiany, które w wielu obszarach naszego codziennego życia już się dokonały. Być może zmieni się także nasze nastawienie do życia w ogóle, zrozumiemy jego kruchość i przyzwyczaimy się do stanu stałego zagrożenia. Niektórzy zresztą musieli się tego nauczyć już wcześniej, choćby żyjąc w strefie wojny. My Europejczycy tej ulotności życia dopiero zbiorowo doświadczamy.

Pandemia koronawirusa pokazała, w jaki sposób działamy i jak sobie radzimy w przypadku bardzo wielu ograniczeń. Sytuacja zmusiła nas do permanentnego zarządzania kryzysowego zarówno na szczeblu centralnym, samorządowym, jak i lokalnym, a nawet rodzinnym. Dziś żyjemy w warunkach wielu ograniczeń zewnętrznych, ale i naszych własnych, wewnętrznych.

COVID-19 zmienia relacje międzyludzkie, ale też interakcje z przedmiotami i naszym własnym ciałem. „Nie dotykaj” może nam towarzyszyć przez dłuższy czas. Maseczki, które do tej pory widywane były w Europie głównie u Azjatów, stają się typowym widokiem we wszystkich miejscach publicznych. Pozostawanie w dystansie względem innych ludzi i obiektów oraz świadome obserwowanie ruchu własnych rąk, aby nie dotykać twarzy, a szczególnie okolic nosa i ust, może zmaterializować nam nową rzeczywistość.

Wkrótce może się okazać, że prościej o relaks w pracy lub miejscu publicznym, bo social distancing jest tam bardziej naturalny i łatwiejszy. Zasłona z pleksi lub znaki na podłodze wyznaczą granice, chroniąc nas tym samym przed własnymi lękami. Przebywanie w gronie rodziny i przyjaciół może wywoływać obawę. Dziś każdy dla każdego może stanowić zagrożenie. Być może jedynie rzeczywistość wirtualna jest tą bezpieczną. New normal w dużej mierze już odbywa się online, choćby poprzez pracę zdalną, która zadziwiająco skutecznie przyjęła się niemal na całym świecie. Wkrótce wirtualu będzie jeszcze więcej.


Potrzeba liderów samoorganizacji

W czasie kryzysu silne i sprawnie zarządzane państwo oraz dostępne usług publiczne okazały się sprawą kluczową. Skuteczna komunikacja, walka z dezinformacją i fake newsami oraz odważne decyzje polityczne to klucz do sukcesu podczas zarządzania kryzysowego. Pandemia pokazała, jak bardzo brakuje nam dziś mężów stanu. Niestety ujawniła również, że globalna ekspansja koronawirusa oraz powszechna dezorientacja stwarzają warunki dla rządów do forsowania decyzji ekonomiczno-politycznych, które w normalnych czasach budziłyby społeczny sprzeciw. New normal potrzebuje nowego zaangażowania obywatelskiego, które przeciwstawi się pokusie autorytaryzmu i zahamuje marsz despotów do władzy.

Zwłaszcza w początkowym etapie pandemii zdecydowanie sprawniej zadziałały inicjatywy oddolne i lokalne „skrzykiwanie się” obywateli w celu niesienia pomocy najbardziej potrzebującym. Warto docenić te oddolne ruchy i działania obywatelskie. W new normal rola samoorganizującej się społeczności lokalnej jeszcze bardziej zyska na znaczeniu. Lokalnie możemy rozwiązywać wiele palących problemów, nie tylko dlatego, że najlepiej je znamy i wiemy, w jaki sposób zaadresować środki, ale też dlatego, że działania lokalne wiążą się z większym zaangażowaniem. Warto budując nową normalność wspierać partycypację obywatelską. Lokalnie można mierzyć się z wieloma wyzwaniami – od kryzysu klimatycznego (zbierając deszczówkę, modernizując systemy grzewcze, prowadząc lokalny ogródek czy hodując pszczoły), aż po wsparcie osób najbardziej narażonych na wykluczenie (starszych, chorych lub samotnych).

 



Najmocniej cierpią najsłabsi

Rzeczywista zmiana musi dokonać się również w biznesie. Business as usual już nie wystarczy. Choć nie jest on skory do zmian, niemożliwe już się dokonało – świat się na chwilę zatrzymał. Teraz musimy znaleźć nowy paradygmat wychodzący poza rynek akcji i wciąż pomnażanych zysków. Posługując się metaforą Naomi Klain, powinniśmy zamienić kapitalizm katastrof na nowy bardziej zrównoważony, choć skromniejszy porządek świata.

Tymczasem Bank Światowy ostrzega, że w wyniku pandemii w skrajną biedę, czyli życie za mniej niż 2 dol. dziennie, może popaść ponad 100 mln ludzi. Od 1990 r. liczba osób żyjących w nędzy stopniowo się zmniejszała, a teraz najprawdopodobniej zacznie rosnąć.

Potrzebna jest nowa umowa społeczna, która uwzględnia relację człowieka i przyrody. Jeśli nie chcemy połowy świata pozbawić domów i miejsca do życia oraz zarządzać wielką migracją klimatyczną, nie mamy innego wyjścia. Philip Alston, specjalny sprawozdawca ONZ ds. skrajnego ubóstwa w raporcie z 25 czerwca 2019 r. przedstawia zależność, jaka istnieje między skrajnym ubóstwem a zmianami klimatycznymi. Dowodzi, że brak reakcji społeczności międzynarodowej odbije się na prawach człowieka i w konsekwencji doprowadzi do apartheidu klimatycznego. Bogata północ przetrwa i sobie poradzi, ucierpi za to południe, które zostanie z przegrzaniem, konfliktami i głodem. Pytanie, czy bogaty świat rzeczywiście jest gotowy na ustępstwa?

Pandemia może też doprowadzić do zatrzymania postępów poczynionych w zakresie gender equality na świecie. Według danych ONZ COVID-19 pogłębił już istniejące nierówności w różnych sferach związanych ze zdrowiem, finansami, bezpieczeństwem czy ochroną socjalną. Kobiety odgrywają nieproporcjonalnie większą rolę niż mężczyźni w reagowaniu na wirusa, pracując w służbie zdrowia (stanowią 70 proc. pracowników sektora zdrowia) lub świadcząc nieodpłatną pracę jako opiekunki dla dzieci lub osób starszych. Globalnie aż 40 proc. wszystkich zatrudnionych kobiet (ok. 510 mln) pracuje w sektorach dotkniętych przez pandemię. Również najnowszy raport PARP dotyczący rynku pracy zwraca uwagę na znaczne ryzyko pogłębiania się nierówności płci na rynku pracy spowodowane pandemią.

Przeciwdziałanie wszelkim wykluczeniom i nierównościom to jedno z głównych zadań przy kształtowaniu new normal. Mało prawdopodobne, że biznes zmieni się sam z siebie, raczej potrzebuje nacisków. Ponieważ wciąż działa w pewnym zawieszeniu, nie do końca na pełnych obrotach, jest to dobry moment na zmianę. Zrównoważony biznes może zastąpić ten dotychczasowy, nawet jeśli jest to proces długotrwały i mozolny.

 

Twarz drugiego

Na osoby wykluczone wskazuje również Slavoj Žižek, komentując wPandemic!: COVID-19 Shakes the World” bieżący wynik światowej pandemii. Zwraca uwagę nie na brutalną przemoc w walce o przetrwanie i zakłócanie porządku publicznego, ale barbarzyństwo z ludzką twarzą – czyli społeczne przyzwolenie na wprowadzanie bezwzględnych środków pozwalających przetrwać najsilniejszym, bo części osób i tak nie uda się uratować.

Zresztą narracja publiczna na całym świecie prowadzona jest właśnie w ten sposób. W mediach co rusz pojawiają się komunikaty o tym, że wirus ostatecznie zainfekuje 70-80 proc. populacji, zabijając przy tym miliony. Najczęściej przechodzimy nad tym do porządku dziennego, co jest szokujące, bo nawet na wojnie ratujemy rannych i opiekujemy się nimi także wtedy, gdy ich szanse na przeżycie są niewielkie.

Oczywiście nie da się ocalić wszystkich i niejednokrotnie będziemy zmuszeni rozstrzygać trudne dylematy etyczne. Ponowne zamknięcie świata i przeczekanie wirusa nie wchodzi w grę. Musimy się jednak starać, aby czynnikiem rozstrzygającym przy podejmowaniu kluczowych decyzji nie był aspekt finansowy i oszczędności, ale bezwarunkowe pomaganie i równość. Dobrze wziąć to pod uwagę przy tworzeniu new normal.


Tonący okręt

Jednym z symboli obecnej epidemii stali się pasażerowie uwięzieni na statkach wycieczkowych z powodu obowiązkowo odbywanej kwarantanny. Niektórzy podczas tego przymusowego odosobnienia pewnie całkiem dobrze się bawili, inni pod wpływem ogólnoświatowej paniki próbowali ratować się z „tonącego okrętu”. Dziś my wszyscy – niczym pasażerowie Titanica – jesteśmy na takim rozdrożu. Okręt tonie, a my wciąż pijemy szampana. Jeśli nie liczymy na ratunek, to pewnie jest to trafna strategia na radzenie sobie ze stresem i względnie spokojne ostatnie godziny życia. Jeśli jednak wciąż chcemy ocaleć, musimy pilnie wdrożyć akcję ratunkową. Próby wprowadzania new normal obserwowaliśmy już po kryzysie finansowych w 2008 r. i globalnej recesji następnych lat. Teraz o new normal mówimy po raz kolejny, w kontekście pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 i COVID-19. Obyśmy nie skończyli jedynie na słowach.

 

Dr Katarzyna Młynek, Dyrektor Programowa THINKTANK

 

Jak wzmocnić szanse na zmianę świata?

Zbigniew Gajewski, Partner THINKTANK

 

„New normal” może nam pomóc uniknąć katastrofy o wiele poważniejszej niż pandemia. A jednak mało kto wierzy w radykalną zmianę dotychczasowego modelu naszej obecności na Ziemi. Wciąż bardziej prawdopodobny wydaje się powrót starych nawyków konsumpcyjnych, relacji społecznych i paradygmatów ekonomicznych. Jak stwierdził w Gazecie Wyborczej psycholog prof. Zbigniew Nęcki, „gdy epidemia minie, będziemy chcieli do tego wrócić i pewnie jeszcze mocniej się zatracić”. Co zrobić, aby tego uniknąć? Oto nasz subiektywny poradnik.

I am text block. Click edit button to change this text. Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.

I am text block. Click edit button to change this text. Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top