Po co nam państwo?

Politolodzy często rozmawiają o państwie. Po co ono jest? Jakie powinno być? To ważne pytania w kontekście wydarzeń, które się teraz dzieją w Polsce. Ale i poza nią.

Państwo to forma organizacji społeczeństwa. To prawda, że ma monopol na regulowanie relacji między ludźmi, którzy je zamieszkują. Ale nie po to, aby nas konfliktować, lecz umożliwić współistnienie. To prawda, że ma atrybuty władzy zwierzchniej, ale po to, aby nas ochraniać przed zagrożeniami (zewnętrznymi i wewnętrznymi) a nie je tworzyć.

Społeczeństwo to wspólnota składająca się „ze współzależnych grup o zróżnicowanych interesach”. I oczywiście z jednostek, z których każda myśli i czuje po swojemu. Ludzie wymyślili państwo, aby dać sobie radę z tym, że są tak różni. Chcieli reguł a nie przymusu. Państwo ma być rozwiązaniem a okazuje się często problemem, bo polityka oznacza zdobywanie i trwanie u władzy, zamiast jej mądre sprawowanie dla dobra ogółu. Renesansowy Machiavelli wygrał ze starożytnymi Ateńczykami.

Co robi mądre państwo? Sprawnie działa tam, gdzie jest potrzebne a nie wtrąca się w to, w co nie musi. Na przykład w kwestie światopoglądowe i moralne, które zawsze dzielą ludzi nawet w kilkuosobowej rodzinie, a co dopiero w wielomilionowym społeczeństwie. Od takich spraw jest rodzina i wychowanie, państwa zaś dziś potrzebujemy przede wszystkim w zwalczaniu wirusa i jego skutków. Chodzi nie tylko o wydolność systemu ochrony zdrowia, aby móc ratować zakażonych, ale także o zapobieganie negatywnym konsekwencjom ekonomiczno-społecznym w najbliższej przyszłości. Przed nami załamanie gospodarek, zatrzymanie rozwoju wielu firm i sektorów biznesu a to oznacza bezrobocie setek tysięcy osób, z których nie każda znajdzie sobie nowe zajęcie. Naprawdę jest co robić.

Świat urządzony po drugiej wojnie światowej i modyfikowany przez rewolucję technologiczną zmienia się na naszych oczach. „Wszystko się rozpada”, jak w opisach schyłku kolonializmu[1]. Struktury państwowe, zbudowane według wzorców sprzed co najmniej dwóch wieków a zarządzane przez polityków urodzonych i wychowanych w zeszłym stuleciu, nie są przygotowane na nową rzeczywistość.

Coraz częściej politolodzy rozmawiają o kryzysie państwa, przynajmniej takiego, jakie znamy. Głównie dlatego, że nie zajmuje się ono tym, do czego zostało wymyślone. Może trzeba je więc urządzić na nowo? Aby się sprawdzało w nowej normalności, której jeszcze nie znamy. W „przeciągu” historii najwięcej wieje a pandemia pełni teraz rolę swoistej dziejowej dmuchawy. Jakaś część starego świata nam zniknie, ale „wiatr zmian” przyniesie także nowe idee. One mogą pomóc przebudować politykę.

Zatem po co nam państwo? Ma pomagać a nie przeszkadzać, chronić a nie grozić. Dzięki niemu chcemy mieć większe a nie mniejsze poczucie bezpieczeństwa. Politycy mają się zajmować sprawami, do których ich potrzebujemy, a nie wszystkim co im przyjdzie do głowy. Mają znajdować odpowiedzi na wyzwania współczesności a nie szukać sposobów na udaną kampanię marketingową, oznaczającą wyborcze zwycięstwo.

Wyzwań nam nie brakuje. Brakuje za to długofalowego myślenia i skoncentrowania się na sprawach dla ludzkości kluczowych. Od ostatniej pandemii minęło już sto lat a medycyna nie zrobiła w tym temacie niczego przełomowego, więc dziś wciąż jesteśmy zdani na maseczki i dystans społeczny. Nie zrobiła, bo to nie przynosiło pieniędzy, a publicznych środków w to nie inwestowano. W tym czasie dwa rywalizujące ze sobą państwa posłały człowieka w kosmos i na Księżyc. A w XXI wieku zaplanowano, że zalany nadmiarem wszelkiego dobra konsument ma się przygotowywać do lotów na Marsa. Może lepiej się skupić na tym, czego potrzebujemy na Ziemi?

[1] Odsyłam do słynnej książki wybitnego nigeryjskiego pisarza Chinua Achebe: „Things fall apart”, 1958.

Autor: dr Małgorzata Bonikowska, prezes THINKTANK

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top