Scenariusze przyszłości

Szczyt pandemii jeszcze przed nami. Polska gospodarka, jak wszystkie pozostałe, stoi przed wyjątkowo trudnym testem. Doświadczenia Chin i wielu innych krajów dobitnie wskazują, że ekspansję wirusa można ograniczyć tylko poprzez odesłanie ludzi do domów. To jednak oznacza ogromne straty ekonomiczne.

Dziś gospodarcze skutki epidemii trudno wyliczyć precyzyjnie, ale pewne jest, że będą ogromne. Tylko w optymistycznej wersji skala strat może sięgać 1-2 proc. PKB. Pesymistyczny scenariusz przewiduje światowy kryzys głębszy niż ten z lat 2008-09. Może do niego dojść w każdej chwili, jeśli jakaś drobna nawet iskra zmaterializuje skutki głębokich nierównowag, które toczą globalną gospodarkę. Powszechnie rosnące zadłużenie finansów publicznych, rozdęte do ostatnich granic bańki spekulacyjne na rynkach finansowych, stały wzrost nierówności ekonomicznych na świecie, zmiany klimatyczne – każdy z tych czynników może w każdej chwili osiągnąć poziom krytyczny i zapoczątkować lawinę.

Co w tej sytuacji mogą zrobić liderzy biznesu i organizacji społecznych? Ratować co się da dziś i planować scenariusze na czas po epidemii koronawirusa.  To planowanie przyszłości powinno naszym zdaniem różnić się diametralnie od dotychczasowych procesów planowania strategicznego. Czym? Jak najbardziej na serio przeprowadzoną analizą najczarniejszych z czarnych scenariuszy rozwoju sytuacji.

W wariancie skrajnym wybucha światowy kryzys ekonomiczny, załamują się rynki finansowe, pojawia się hiperinflacja. Zamierają produkcja i usługi, 80-90% ludzi traci pracę. Solidarność zanika nawet w rodzinach. Na ulicach zamieszki, rabunki i gwałt. Koniec świata, jaki dziś znamy.

W wariancie mniej radykalnym mamy kryzys ekonomiczny, pojawia się poważna recesja, wysokie bezrobocie, wysoka inflacja. Nie ma współpracy międzynarodowej, każdy kraj stara się ratować na własną rękę. Nikt nie sprzeda Włochom maseczek ani respiratorów, bo sam ich potrzebuje. Każda firma myśli tylko o sobie, tak jak każda miejscowość i każda rodzina. Gospodarka i społeczeństwo podnoszą się z tego przez co najmniej dwa dziesięciolecia.

W scenariuszu optymistycznym epidemia kiedyś się kończy. Już latem tego roku lub – zdaniem niektórych ekspertów – wiosną następnego. Wszyscy jesteśmy poranieni, wiele firm zbankrutowało, większość jedzie na stratach. Ludzie wydali dużą część swoich oszczędności na przeżycie. Ci, których było stać pomogli tym, którzy sami nie dawali rady. Przetrwaliśmy i zabieramy się do odbudowy naszego życia. Przedsiębiorstwa mają plany wychodzenia z kryzysu, państwa im w tym pomagają, następuje ożywienie w handlu i turystyce. Świat współpracuje, by realnie ograniczyć nierówności ekonomiczne i biedę, opanować kryzys klimatyczny, bo bez tego kolejna epidemia skończy się katastrofą…

Stop. W ostatnim zdaniu chyba się zapędziłem. Taki scenariusz byłby możliwy tylko wtedy, jeśli wszyscy zrozumiemy, że całkiem realne są dwa poprzednie.

autor: Zbigniew Gajewski

 

 

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top