Social impact bonds – obligacje o wpływie społecznym

Artykuł opublikowany 09.01.2023

 

Umowy o wynik społeczny (SIB) stają się coraz bardziej trendem w krajach anglosaskich: Zjednoczonym Królestwie, Stanach Zjednoczonych i Australii, ale również w Europie. Ich coraz większa popularność wynika z zasadniczego przesunięcia akcentu za co dana instytucja państwowa płaci wykonawcom i inwestorom. Nie płaci bowiem – tak jak to zazwyczaj dotąd praktykowano – za wykonanie pewnej usługi, lecz za osiągnięcie określonego efektu społecznego, socjalnego wśród pewnej grupy społecznej, na przykład skuteczniejszą resocjalizację byłych więźniów. Państwo bądź samorząd  zawiera taki kontrakt z organizacją zewnętrzną, która pozyskuje inwestorów i uzyskuje wynagrodzenie jedynie wtedy, gdy osiągnie założony w umowie cel. To dla państwa i społeczeństwa daleko bardziej abstrakcyjny instrument niż klasyczne kontrakty z firmami i organizacjami.

 

Rewolucja w polityce społecznej?

Pilotażowy projekt „Social impact bonds” wystartował w 2010 r. w Wielkiej Brytanii, w Peterborough, a jego celem było zmniejszenie poziomu recydywy przestępstw wśród osób z krótkimi wyrokami – poniżej jednego roku, które odbyły swoją karę w lokalnym zakładzie karnym. Osoby takie, po wyjściu z więzienia były w zasadzie pozostawiane samym sobie, bez żadnych perspektyw na przyszłość, bez domu, pracy i rodziny. Taka sytuacja sprzyjała oczywiście popełnianiu nowych przestępstw i trafianiu ponownie za kratki. Wtedy pojawił się pomysł uruchomienia projektu opartego o sektor pozarządowy, prywatny, który by jednak realizował cele społeczne i za wykonanie tych celów otrzymywał wynagrodzenie.

Ówczesny premier Zjednoczonego Królestwa, Gordon Brown tak wspominał tę inicjatywę: „Chcieliśmy, żeby SIB [obligacje o wpływie społecznym] w Peterborough pokazały światu, że można zmobilizować prywatne inwestycje, aby rozwiązać nawet najbardziej złożone i trudne problemy społeczne”. Współtwórcą idei był znany przesiębiorca i filantrop brytyjski Sir Ronald Cohen a program objął łącznie tysiąc osób przez okres do roku od wyjścia z zakładu karnego. W projekt zaangażowało się 17 inwestorów z kwotą pięciu milionów funtów, którzy stali się obligatariuszami SIB. Wykonaniem przedsięwzięcia zarządzała organizacja „Social Finance” – za której powstaniem stoi również Cohen. Umowa z rządem brytyjskim przewidywała, że zapłaci on obligatariuszom, jeśli projekt zmniejszy recydywę wśród młodzieży o 7,5%. Zgodnie ze słowami samego Gordona Browna, pilotażowy projekt SIB w Peterbrough „zmniejszył wskaźnik recydywy przestępców skazanych na krótkie wyroki o 9% więcej niż krajowa grupa kontrolna”. W efekcie, obligatariusze SIB, czyli inwestorzy otrzymali zwrot swoich wkładów plus kwotę, która reprezentowała roczny zwrot w wysokości nieco ponad 3% przez okres trwania inwestycji.

 

Dwa trendy w jednym: SIB wspierają zdrowy styl życia

W międzyczasie SIB stały się popularne nie tylko w Wielkiej Brytanii i w USA, ale także na przykład w Izraelu i w różnych krajach Azji, gdzie są instrumentem stosowanym przez rządy w celu osiągnięcia ważnych celów społecznych, na przykład pomocy w sytuacji bezdomności albo braku pracy. Interesujący jest przykład Izraela, gdyż pokazuje, że obligacje o wpływie społecznym mogą być z sukcesem stosowane również w opiece zdrowotnej i promocji zdrowego trybu życia, co można by wykorzystać także w Polsce.

W Izraelu social impact bonds wykorzystano do programu prewencji cukrzycy typu 2. Projekt rozpisano na 7,5 roku, inwestorzy – obligatariusze wyłożyli na ten cel 19,4 miliona szekli a programem objęto 2 250 osób. Schemat jest ten sam co i w Wielkiej Brytanii: płaci się za sukces programu.  Korzyści dla systemu opieki zdrowotnej są zasadnicze: zapobieganie chorobie „cywilizacyjnej”, na którą w Izraelu choruje 500 tysięcy osób, a  drugie tyle jest zagrożone zachorowaniem. Dla budżetu państwa to oczywiście mniejsze wydatki, które przecież obejmują zarówno same koszty leczenia, pobyty w szpitalu, koszty ubezpieczenia jak i ewentualne renty inwalidzkie.

Jak ten program działa w praktyce? Jego zasadniczą częścią jest dostosowana do potrzeb poszczególnych osób modyfikacja stylu życia. W program włączono trzy grupy osób ze zdiagnozowanym stanem przedcukrzycowym z wysokim ryzykiem zachorowania. Przez okres dwóch lat uczestnicy będą pod opieką osobistego „trenera”, którego zadaniem jest zachęcanie podopiecznych do zmiany stylu życia na zdrowszy, dawanie spersonalizowanych wskazówek dotyczących odżywiania się oraz opracowanie i zlecanie właściwych ćwiczeń fizycznych. Monitoring postępu projektu oraz stałe wsparcie możliwe są dzięki zastosowaniu aplikacji telefonicznych i mobilnych urządzeń fitness. Po dwóch latach nastąpić ma ocena wyników projektu u poszczególnych uczestników. Twórcy tego projektu mają nadzieję na sukces, którym ma być zmiana stylu życia na zdrowszy u uczestników, a poprzez to cofnięcie objawów przedcukrzycowych i zapobieżenie samej cukrzycy. Dzięki temu – rzecz jasna – obligatariusze-inwestorzy otrzymają nie tylko zwrot zainwestowanych środków ale i osiągną zysk. Dodatkowa zaś korzyść dla społeczeństwa to wytworzenie najlepszych praktyk w profilaktyce cukrzycy.

 

SIB w natarciu

Z powyższych przykładów widać, że SIB wiążą się dla obligatariuszy – inwestorów z ryzykiem większym niż w przypadku klasycznych kontraktów z państwem na wykonanie pewnych usług bądź wyprodukowanie czy też dostarczenie określonych dóbr materialnych. Uzyskanie efektu społecznego jest daleko trudniejsze, a bez jego osiągnięcia zamawiająca instytucja nie wypłaci wynagrodzenia. To nie odstrasza jednak inwestorów ani samego państwa i SIB testowane są  w Europie nie tylko w krajach anglosaskich, ale też na przykład w Finlandii. Obecnie w trakcie wykonywania jest tam kilka projektów. Co ciekawe, jeden z nich dotyczy – tak jak w Izraelu – prewencji cukrzycy typu 2, a inne mają na celu szybkie zatrudnienie i integrację imigrantów, promocję dobrostanu dzieci, rodzin i młodzieży, a także wspieranie samodzielności osób starszych oraz ochronę środowiska. Zamawiającym jest Ministerstwo Gospodarki i Zatrudnienia, lokalne samorządy ale również firmy sektora publicznego.

SIB to niewątpliwie intrygujący model inwestowania prywatnego kapitału w realizowanie projektów ważnych dla dobrostanu społecznego, a przy tym – bezpieczny dla podatnika.  Płacimy inwestorom – obligatariuszom za mierzalne społecznie skutki ich zaangażowania, co zapewne doprowadzi do wyspecjalizowania się określonych firm w realizowaniu takich  właśnie inwestycji. Co prywatne – po raz kolejny może się okazać lepsze – nawet w sferze, która wydaje się domeną państwa nie zaś prywatnego biznesu. Czy trend związany z SIB przyjmie się w Polsce, a przede wszystkim –  czy umowy o wynik społeczny osiągną u nas sukces, to pokaże czas. Trudno bowiem ocenić, czy jako biznes i państwo jesteśmy na to gotowi.

 

Autor: dr Bruno Surdel, analityk CSM

 

 

POWRÓT ↵

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top