Świat i pieniądz w erze internetu

Fot. Tamara Pieńko
Bill Gates powiedział kiedyś, że ludzie zwykle przeceniają zmiany, jakie będą miały miejsce w ciągu najbliższych 2 lat, ale nie doceniają tych, które zajdą w ciągu kolejnych 10 lat. Dlatego opowiem tu o mojej wizji przyszłości sektora bankowego za około 10 lat. 

Kiedy wyjeżdżałam z Polski ponad 7 lat temu, banki zaczęły dopiero tworzyć i popularyzo-
wać zdalne kanały dostępu do usług bankowych. Pamiętam, że pierwszym krokiem do zachęcenia ludzi, aby korzystali z usług bankowych bez konieczności przychodzenia do oddziału było stworzenie z Citiphone – naszego kanału obsługi telefonicznej w Citibanku – „największego oddziału”. Oznaczało to, że wszystkie usługi, łącznie z dostarczeniem gotówki do domu, można było załatwić przez telefon. Bankowość internetowa i mobilna jeszcze wtedy raczkowały, umożliwiały zaledwie dostęp do informacji o rachunku oraz podstawowe transakcje. Szczytem osiągnięć na rynku polskim był mbank, a za granicą ING Direct. I dopiero wyjazd do Azji uświadomił mi, jak świat niesamowicie poszedł do przodu.


Biometryczna rewolucja w Indiach

Infrastruktura międzybankowa w Indiach nie ma moim zdaniem równych sobie na całym świecie, natomiast Chiny dominują w nowoczesnych systemach płatniczych. Indyjskie rozwiązania, wsparte technologią biometryczną (dane biometryczne zostały zebrane od prawie 1,3 mld obywateli Indii) pozwoliły mojemu zespołowi w Singapurze otworzyć
w Indiach bank, który był w całości jedynie aplikacją mobilną. Nie miał ani jednego oddziału i nie prowadził telefonicznej obsługi klientów. Jednocześnie rozrastając się o 3-5 tys. klientów dziennie, zdobył ich ponad 2,5 mln w niespełna 24 miesiące od swojego powstania. Kluczem do tego sukcesu było wykorzystanie biometrii do ustalania tożsamości klientów, dzięki czemu niepotrzebne było otwieranie kosztownych oddziałów i zatrudnianie ludzi.

Autorem tej rewolucji jest Nandan Nilekani, były prezes Infosys, jednej z największych firm informatycznych w Indiach. Po odejściu z biznesu został on kimś w rodzaju naszego ministra ds. cyfryzacji. Zaczął od wprowadzenia cyfrowych dowodów osobistych o nazwie Aadhaar, które mają już prawie wszyscy obywatele Indii. Celem tego kroku było skuteczne zapanowanie nad powszechnymi nadużyciami w dystrybucji pomocy społecznej. Teraz warunkiem koniecznym do jej uzyskania jest złożenie danych biometrycznych w centralnej rządowej bazie danych – odcisków dziesięciu palców, tęczówki oka oraz zdjęcia.
Ale biometria okazała się też kluczem do zdalnego otwarcia rachunku bankowego, elektronicznego podpisu czy też dostępu do sejfu ze zbiorem naszych elektronicznych certyfikatów i dyplomów.

Dodatkowo Nandan i jego ekipa stworzyli cały system przelewów pomiędzy bankami bez konieczności używania ich aplikacji – można ich dokonywać za pomocą systemu trzeciej strony. Jeśli mamy na przykład rachunek w bankach A, B i C, to przez system elektroniczny banku A możemy nie tylko podglądać nasze salda i transakcje w banku B
i C, ale również przelewać środki z B do C, używając aplikacji banku A.

Indie umożliwiają też online’owe ściąganie środków z rachunków w innych bankach, przesyłanie środków na numery telefonu odbiorcy lub numery rachunków i to wszystko w czasie rzeczywistym. Ciekawostką jest, że ta cała infrastruktura została stworzona przez instytucje państwowe i bank centralny, które uczyniły go obowiązkowym dla całego systemu. Nie ma barier wejścia i korzystania z tych rozwiązań przez banki zagraniczne, w odróżnieniu od wielu ograniczeń czekających na nie w świecie fizycznym.


Prywatne potęgi w komunistycznych Chinach

Inaczej wygląda to w Chinach, gdzie dominują ogromne firmy prywatne z korzeniami
w handlu internetowym oraz mediach. Mam tutaj na myśli Alibabę z jej systemem płatności Alipay, posiadającą ponad miliard użytkowników w Chinach oraz Tencent z platformą WeChat, która ma ponad 1,2 mld aktywnych użytkowników miesięcznie (dane ze stron internetowych obu firm z lipca 2020). Te dwie firmy zdominowały praktycznie rynek płatności detalicznych oraz płatności rachunków. Ale nie tylko, bo kiedy kilka lat temu Alipay wprowadził dla przeciętnego Kowalskiego inwestycje w fundusze pieniężne, które opakował jako jednodniowe (a właściwe jednonocne) depozyty terminowe, to w ciągu kilku dni stworzył największy co do wartości fundusz pieniężny na świecie. Firmy te w dużej mierze zdominowały rynek płatności detalicznych i „ubankowiły” lwią część społeczeństwa chińskiego.

Pewnie w tym momencie wiele osób zadaje sobie pytanie: dlaczego nie udało się to bankom? Po pierwsze dlatego, że w odróżnieniu od Indii nie powstał tam ogólnokrajowy system rozliczeń, a po drugie banki zareagowały zbyt późno, gdy rynek już został podzielony. Wciąż jeszcze odgrywają one dużą rolę w bankowości korporacyjnej i zasilają platformy detaliczne środkami zdeponowanymi na rachunkach, ale już praktycznie nie są zaangażowane w płatności pomiędzy klientami indywidualnymi. Zostały sprowadzone do roli skarbonki lub sejfu, w którym ludzie wprawdzie wciąż trzymają większość swoich oszczędności, ale już płatności i przelewy wykonują poza systemem bankowym.

W Chinach wygrała więc koncepcja „platformy”, czyli miejsca w sieci, a praktycznie w tele-
fonie, gdzie ludzie mogą załatwić swoje wszystkie codziennie potrzeby – od wysyłania wiadomości, poprzez zamawianie taxi, biletu na pociąg, wynajęcie samochodu, robienie zdjęć, zakupów, zamawianie biletów do kina czy na imprezy, fryzjera, masażu itd. I to wszystko na smartfonach, których cena w Chinach spadła do kilkunastu dolarów i każdy może sobie na nie pozwolić. Za te wszystkie usługi trzeba oczywiście zapłacić, gdyż jak wskazują badania około 80 proc. naszych dziennych czynności kończy się transakcją finansową. Dlatego wspomniane firmy zaczęły zapewniać również usługi płatności – całkowicie poza systemem bankowym. Nie tylko zdominowały one rynek kiedyś należący do banków, ale wprowadziły też najnowocześniejsze technologie, które czynią obsługę ich platform dziecinnie prostą.

Wiele funkcji na platformach obsługiwanych jest przez robota, który odpowiada na zadawane pytania bądź tekstem bądź głosem. Chińczycy wykorzystują też najnowocześniejsze technologie związane z rozpoznawaniem rysów twarzy oraz tęczówki oka w celu weryfikacji tożsamości użytkowników i jak wiemy także do innych, bardziej politycznych celów.

Kilka lat temu furorę zrobiła reklama płatności za towary na platformie Alibaba, która brzmiała: zapłać uśmiechem. Bazowała ona na rozpoznaniu rysów twarzy użytkownika w dwóch grymasach: poważnym – do zalogowania się do systemu
i z uśmiechem – do wykonania płatności. 

Dzięki tym wszystkim zmianom z Chin praktycznie zniknęła gotówka. Niedawno spotkałam na mojej drodze Chińczyka, który powiedział mi, że od siedmiu lat ani razu nie korzystał
w swoim kraju z gotówki. Ze wzruszeniem oglądałam też drobnych sprzedawców na targu warzyw i owoców w Chinach, którzy za miskę ryżu pobierali opłaty za pomocą kodów 3D.

 

Zdjęcia z wykładu świątecznego Soni Wędrychowicz-Horbatowskiej dla THINKTANK, który odbył się
9 grudnia 2019 w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie
.
Fot. Jerzy Krupowies Fotobarwa

 

Zapóźniona Ameryka

Dlaczego o tym opowiadam, zamiast mówić o bankowości w 2030 roku? Otóż dlatego, że kiedy po azjatyckich doświadczeniach przeniosłam się do USA, ze zdumieniem stwierdziłam, że tamtejszy rynek, choć jest kolebką takich firm, jak Apple, Google, Facebook, Amazon czy Tesla, w kwestiach bankowych wciąż jeszcze tkwi głęboko
w połowie pierwszej dekady 21 wieku.

Rynek bankowy w USA zdominowany jest przez kilku ogromnych graczy z jednej strony,
z drugiej podzielony został przez masę banków stanowych i regionalnych, które oferują różny poziom usług. Płatności online nie są bardzo popularne. Płatności bezstykowe czy Apple Pay, tak popularne w Europie czy Azji, w USA prawie nie istnieją! Rynek wciąż działa na czekach. Jeżeli chcę na przykład wysłać czynsz za mieszkanie do właściciela, to robię to owszem online, ale bank drukuje czek, który wysyła do niego poczta. Wszystko praktycznie jest na papierze, a skrzynki pocztowe codziennie aż pękają od korespondencji.

Z drugiej strony duże banki za pomocą jednego ruchu – ze względu na skalę – są w stanie wyeliminować swoich konkurentów w przeciągu kilku dni. Przykładem jest platforma YouInvest banku JP Morgan Chase, która z dnia na dzień stała się zagrożeniem dla dziesiątek platform robo-advisory, oferując 100 transakcji rocznie za darmo.


Czy to koniec banków?

W USA koniec banków nie jest więc wcale tak blisko, jak to widać na przykład w Chinach. Jednoznaczne ogłoszenie końca banków komplikuje dodatkowo niedawna sytuacja
z Facebookiem dotycząca prywatności danych oraz problemy z wprowadzeniem własnej cyfrowej waluty Libra. Miało to miejsce niemal w przeddzień uruchomienia przez Facebooka systemu płatności przez Messengera i WhatsApp, który testowany był już od jakiegoś czasu w Azji. Myślę, że te plany zostaną na pewien czas odłożone. Uważa się również, że firmy takie jak Google, Amazon czy Microsoft celowo nie wchodzą agresywnie w konkurencję z bankami, ponieważ sprzedają im warte miliony dolarów usługi związane
z zarządzaniem danymi w chmurze i nie chcą ryzykować utraty tego biznesu.

Moim zdaniem krajobraz bankowości w 2030 nie będzie homogeniczny i się będzie różnił w zależności od regionu. Dominujący wpływ na to, jak będzie on wyglądał, mają regulatorzy w poszczególnych krajach oraz kwestie cybersecurity.  Przykładem są Indie z dominacją państwa, Chiny z silną przewagą sektora prywatnego, Europa – gdzie mamy chyba największa różnorodność i fragmentację rynku czy też Stany Zjednoczone, zdominowane przez kombinację skonsolidowanego systemu bankowego i dosyć konserwatywnego regulatora. 

Oczywiście w tym obrazie mogą jeszcze zajść zmiany. Wydaje się, że Chiny wychodzą już z okresu ekonomicznego laissez-fairyzmu i wchodzą w okres ograniczeń swobód ekonomicznych. To może spowodować przyhamowanie tego moim zdaniem najbardziej zaawansowanego technologicznie systemu finansowego w sferze prywatnej.


Fot. Tamara Pieńko

Mongolskie tokeny inwestycyjne

Podobnie rzecz ma się z budzącymi sporo emocji kryptowalutami oraz blockchainem. Tutaj głęboko wierzę w takie ich zastosowania, za którymi stoi państwo. Nie jestem wielką fanką bitcoina czy etherum, ale już na przykład oferowane przez Mongolię tokeny inwestycyjne zabezpieczone przez państwo zasobami naturalnymi tego kraju i uniezależnienie się od MFW to już zupełnie inna bajka.

Pomimo tych różnic jednego jestem pewna. Banki w 2030 będą inne niż dzisiaj. Zachowując swoją największa wartość, jaką jest bycie instytucjami zaufania publicznego, pójdą w różnych kierunkach:

  • albo przetrwają w tle nowoczesnych rozwiązań dostarczanych przez skupione na klientach startupy czy Big Techy, zapewniając bezpieczeństwo depozytów, ale niekonieczne obsługując wszelkie płatności czy innego rodzaju codzienne transakcje
  • albo dokonają wewnętrznej głębokiej transformacji, zintegrują i zakupią wiele rozwiązań fintechowych i securtechowych i będą dalej dominować na rynku.

Nie ulega natomiast wątpliwości, że znikną powoli tradycyjne oddziały, a niektóre przekształcą się częściowo w punkty doradztwa przy bardziej skomplikowanych transakcjach. Myślę, że banki wejdą również w przestrzenie co-workingowe, stając się częścią ekosystemu, który obok ludzi pracujących w firmach będzie uwzględniał też prawników, firmy księgowe, specjalistów do spraw marketingu oraz… banki.

Klienci będą korzystali w większości z platform internetowych i mobilnych, obsługiwanych przez chatboty oraz robo-doradców. Zniknie albo zostanie znacząco ograniczona gotówka. Prawie nie jej już nie używa w Chinach, ale podobnie jest
w wielu krajach afrykańskich, gdzie przelewy za pomocą telefonów komórkowych zdominowały rynek płatności. 

Znikną centra telefoniczne, zastąpią je roboty, oferujące usługi zawsze i wszędzie, przez telefon lub urządzenia takie jak Alexa. Usługi bankowe będą wykonywane w czasie rzeczywistym przy minimalnych kosztach za pomocą kilku komend głosowych lub tekstowych.

Wykorzystanie danych doprowadzi do rzeczywistego spersonalizowania oferty bankowej dla każdego klienta. Dzięki technologii nastąpi absolutne zdemokratyzowanie dostępu do usług bankowych, a szczególnie do inwestycji. Już niedługo każdy z nas, niezależnie od ilości posiadanych środków, będzie miał swojego doradcę robota, kompetentnego i dbającego o nasze interesy oraz zawsze dostępnego! 

Świat dzisiaj zmienia się niezmiernie szybko, napędzany przez wciąż rozwijane technologie. Nie da się uniknąć stałego generowania tzw. długu technologicznego: rozwiązania, które wdrażamy dzisiaj, już jutro będą przestarzale. Nie możemy więc nastawiać się na długoterminowe strategie i wielomiesięczne wdrożenia. Ci, którzy znają mnie nieco lepiej wiedzą, że mam czarny pas w kickboxingu. Często sobie myślę, że musimy dzisiaj być tak samo zwinni jak walczący na ringu, ści antycypować ciosy, starając się ich unikać. Nie zawsze jednak nam się to uda i od czasu do czasu wylądujemy na macie. Najważniejsze jednak, aby po takim upadku szybko wstać, wyciągnąć wnioski
i spróbować od nowa. Tylko w ten sposób będziemy w stanie wygrać w dzisiejszym świecie pełnym niepewności i ciągłych zmian, którym przyszło nam stawiać czoła.

Artykuł jest skrótem wykładu, jaki autorka wygłosiła podczas corocznego spotkania THINKTANK w Łazienkach Królewskich. Śródtytuły i wyróżnienia pochodzą od redakcji.


Ważne liczby:

  • W Indiach dane biometryczne zostały zebrane od prawie 1,3 mld obywateli
  • W Chinach system płatności Alipay należący do Alibaby ma ponad miliard użytkowników
  • Chińska platforma WeChat ma ponad 1,2 mld aktywnych użytkowników miesięcznie, którzy dzięki niej wysyłają wiadomości, fotografują, zamawiają i płacą za taxi, bilety na pociąg czy do kina i wiele innych usług, robią zakupy

Sonia Wędrychowicz-Horbatowska 25 lat pracowała w bankach w czterech krajach na trzech różnych kontynentach. Zaczynała w Citibanku w Warszawie, gdzie w ciągu 13 lat doszła do stanowiska wiceprezesa. Potem kierowała w Malezji bankowością detaliczną w Standard Chartered Bank. Następnie wraz z zespołem uruchomiła dla singapurskiego banku DBS cyfrowy bank w Indiach i Indonezji w formie aplikacji mobilnej. Został on uznany przez miesięcznik Euromoney za najlepszy bank cyfrowy na świecie. W USA odpowiadała za transformację bankowości detalicznej w JP Morgan Chase w Nowym Jorku. Z początkiem 2020 roku rozpoczęła pracę w McKinsey w Dubaju na stanowisku senior advisor on digital transformation.

 

Fot. Tamara Pieńko

 

POWRÓT ↵

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top