Pandemia i wojna w Ukrainie doprowadziły do kryzysu energetycznego i żywnościowego w skali globalnej. Zasadniczy problem polega na tym, że żywność nie jest dostępna dla tych, którzy jej najbardziej potrzebują. Już przed wojną w Ukrainie globalne zasoby żywności rozkładały się nierównomiernie. Obecnie ok. 828 milionów ludzi na świecie głoduje. W związku z tym, w 2015 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła w ramach Agendy Zrównoważonego Rozwoju plan, by do 2030 r. wyeliminować głód. Niestety, w 2020 r. pandemia Covid-19 wywołała wstrząs na rynku żywności i załamanie się łańcuchów dostaw. Problem dotyczył szczególnie możliwości transportu zboża, co wynikało z ograniczeń nakładanych przez poszczególne rządy w związku z rozprzestrzenianiem się pandemii. Sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu po inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r.
Jaki wpływ na globalne łańcuchy dostaw żywności ma wojna w Ukrainie? Czy światu grozi głód? Co my, jako Zachód możemy zrobić, żeby poprawić sytuację żywnościową świata? Jak wielkim problemem jest marnotrawstwo żywności i jak możemy mu zaradzić? Jak funkcjonują organizacje humanitarne w sytuacji ograniczenia dostępu do źródeł żywności i wzrostu ich cen? Czy Europejski Zielony Ład przetrwa kryzys energetyczny spowodowany pandemią i wojną w Ukranie? Jakie skutki dla bezpieczeństwa żywnościowego świata mają zmiany kimatyczne?
O tym rozmawiają: Patryk Kugiel, analityk, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych oraz Jerzy Plewa, ekspert Team Europe, szef DG AGRI w latach 2013-2019. Debatę moderowała dr Małgorzata Bonikowska, prezes Ośrodka THINKTANK i Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Małgorzata Bonikowska
W związku z pandemią i wojną w Ukrainie Zachód zwrócił jeszcze baczniejszą uwagę na problem bezpieczeństwa żywnościowego. Które kraje są najbardziej uzależnione od dostaw z Rosji i Ukrainy, co w konsekwencji zapowiada kryzys żywnościowy?
Patryk Kugiel
Smutna jest sytuacja, w której kraje najbiedniejsze nie są samowystarczalne żywnościowo i muszą polegać na imporcie. Dotyczy to większości państw afrykańskich i azjatyckich, ale także części Ameryki Południowej. Jeśli jednak chodzi o problemy z dostępem do żywności, to przywiązujemy zbyt dużą wagę do skutków wojny na Ukrainie. Tymczasem, zjawisko wysokich cen występowało już dużo wcześniej. Ceny rosły nieprzerwanie od 2020 r. i wynikało to głównie z pandemii Covid-19 i zaburzenia łańcuchów dostaw. Póżniej zaś nastąpiło nagłe odbicie gospodarek i wzrost zapotrzebowania na żywność, co doprowadziło do jeszcze większego wzrostu cen. Drugi poważny czynnik to zmiany klimatyczne – problem strukturalny, który będzie negatywnie oddziaływał na rolnictwo i bezpieczeństwo żywnościowe długoterminowo.
Jerzy Plewa
Rosja i Ukraina są jednymi z najważniejszych eksporterów żywności. Po wprowadzaniu sankcji na Rosję pojawiły się trudności w dostawach zboża i nawozów sztucznych z Ukrainy, które Rosja zaczęła blokować. Ukraina dostarcza na rynek światowy 6 procent kalorii spożywanych przez ludzi. Ma również największy na świecie (61 procent globalnego handlu) udział w eksporcie makuchów słonecznikowych – ważnego komponentu do produkcji paszy dla zwierząt.
Udział Ukrainy jest także duży w globalnym handlu innymi produktami: olej słonecznikowy – 31 procent, kukurydza – 15 procent, jęczmień – 13 procent. Przede wszystkim zaś, Rosja i Ukraina łącznie są odpowiedzialne za 34 procent światowego eksportu pszenicy. Problem polega na tym, że niektóre państwa są bardzo mocno uzależnione od importu zboża właśnie z Rosji i Ukrainy. Jemen, Jordania, Katar, Liban, Libia, Pakistan i Tunezja sprowadzają ponad 50 procent zbóź z Ukrainy i Rosji. Unia Europejska wskazała trzy spośród tych krajów – Jemen, Jordanię i Liban jako najbardziej zagrożone niedoborami żywności ze względu na ogromne uzależnienie od dostaw z Rosji i Ukrainy.
Jedną z przyczyn, które powodują napięcia na rynku żywności jest problem z eksportem. 22 lipca – przy wsparciu ONZ i Turcji – zostało jednak podpisane porozumienie, które umożliwia stopniowe otwarcie portów czarnomorskich. Przed wybuchem wojny, transportowano nimi na rynki światowe 98 procent zboża z Ukrainy. Ten eksport jednak nie wrócił jeszcze do poziomu sprzed wojny.
Patryk Kugiel
Mówiąc o trudnościach z eksportem zboża i zagrożeniu głodem niektórych krajów Afryki czy Azji, musimy też zwrócić uwagę na toczącą się wielowymiarową wojnę informacyjną. Dotyczy ona przede wszystkim tego, kogo należy obciążyć odpowiedzialnością za kryzys żywnościowy. Obydwie strony są bardzo aktywne: Ukraina, Unia Europejska i inne strony wspierające Ukrainę głoszą, że powodem kryzysu jest agresja rosyjska na Ukrainę, w związku z czym odpowiedzialność za rosnące ceny spada na Rosję. Rosjanie zaś są również niezwykle aktywni i przedstawiają zupełnie inny punkt widzenia.
Moskwa odpowiedzialnością za rosnące ceny żywności obciąża Zachód, który nałożył na nią sankcje, utrudniając tym samym eksport żywności, nawozów sztucznych i gazu. Ta wojna informacyjna ma miejsce od wielu miesięcy w różnych częściach świata. Minister spraw zagranicznych Rosji – Sergej Ławrow – odbywał wizyty w Afryce, a szef Unii Afrykańskiej odwiedził Moskwę. Kraje afrykańskie przyjmują w dużym stopniu narrację rosyjską: odpowiedzialne za sytuację żywnościową są sankcje zachodnie nałożone na Rosję. Generalnie zaś, to jest wojna wewnątrz europejska, która nie jest wojną Afryki, a jednak kontynent ten ponosi jej koszty.
Według narracji rosyjskiej, sankcje zachodnie dotykają bezpośrednio eksportu żywności z Rosji. Tymczasem, od początku wojny Unia Europejska i USA wyłączają z sankcji handel produktami rolnymi i nawozami. Są jednak problemy pośrednie, wpływające na eksport towarów rosyjskich i na możliwości płacenia za zakupione zboże. Wynika to stąd, że główne banki rosyjskie są odłączone od systemu międzybankowego SWIFT. Poza tym, występują problemy z obsługą statków pod rosyjską banderą. Te uwarunkowania techniczne i logistyczne utrudniają handel z Rosją. Kraj ten zaś jest zdecydowanie większym eksporterem żywności niż Ukraina. Szczególnie dotyczy to pszenicy, która ma zasadnicze znaczenie dla krajów globalnego Południa.
Małgorzata Bonikowska
Problemy z bezpieczeństwem żywności to temat, który się ciągnie od lat. Wojna, a wcześniej pandemia unaoczniły skalę tego zjawiska. Generalnie jednak mamy trzy wątki, które są bardzo problematyczne: niedobory żywności, przerwane łańcuchy dostaw, oraz wzrost cen na żywność i energię. Co powinny robić rządy i jaka jest reakcja rynków?
Jerzy Plewa
Aktywność rządu polskiego byłaby bardzo potrzebna, gdyż Unia Europejska niedawno przyjęła wspólne zobowiązania odnoszące się do oszczędzania energii, przede wszystkim zredukowania temperatury w mieszkaniach, a tam, gdzie pomieszczenia są chłodzone – podwyższenia temperatury. To są działania na przyszłość. Polska jednak oficjalnie tego mechanizmu nie wspiera, co nie jest dobrym sygnałem dla społeczeństwa, gdyż później trudno będzie znaleźć rozwiązania.
Patryk Kugiel
Zdecydowanie mamy do czynienia z nieracjonalnością rynku. Udział Ukrainy w globalnym handlu żywnością nie uzasadniał tak gwałtownego skoku cen po inwazji rosyjskiej. To wskazuje na działania pozarynkowe – zarabianie na tym kryzysie. Światowy handel żywnością jest niezwykle skoncentrowany: mamy zaledwie cztery firmy, które kontrolują do 90 procent handlu żywnością. Co najważniejsze, firmy te w ostatnich latach odnotowały rekordowe zyski. Wysokie ceny czasem wynikają z wyższego popytu niż podaż, a czasem także ze spekulacji. Rynek jest za mało regulowany, stąd pojawiają się propozycje opodatkowania firm, które czerpią zyski z tego, że 345 milionów ludzi cierpi z powodu niedożywienia bądź głodu.
Jerzy Plewa
Sądzę jednak, że długofalowo kwestie klimatyczne i środowiskowe – utrata bioróżnorodności – stanowią ten czynnik, który będzie odgrywał rolę negatywną w zakresie kształtowania cen na żywność. Dlatego UE już w 2018 r. wypracowała propozycję Europejskiego Zielonego Ładu (EZŁ). 56 procent obszarów rolnych Europy podlega suszy, niekiedy jest to zjawisko bardzo poważne. Także w Polsce nie unikniemy poważnej dyskusji na ten temat, choć na razie zeszła ona na drugi plan. Niektórzy politycy, wykorzystując zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego, wywołane agresją Rosji na Ukrainę, mówią, że należy odstąpić od celów Zielonego Ładu, gdyż ważne jest jedynie bezpieczeństwo żywnościowe. Oczywiście, ono jest ważne, ale może być utrzymane jedynie wtedy, jeśli rozwiążemy problemy długofalowe. Jeśliby były wprowadzone cele EZŁ, gdybyśmy mieli zrównoważoną gospodarkę, i wykorzystywali odnawialne źródła energii – to nie bylibyśmy w takim stopniu zależni od Rosji. Sytuacja byłaby inna także pod względem nawozów sztucznych. Zatem jeszcze szybciej należy wprowadzić rozwiązania zrównoważonej gospodarki, także w rolnictwie, a nie odkładać tego na później.
Małgorzata Bonikowska
W Europejskim Zielonym Ładzie mamy nie tylko kwestie energii ale i żywności. Także pod tym względem UE myśli o przyspieszeniu ze względu na kryzys wywołany niedoborem energii, a nie o spowolnieniu procesów transformacyjnych.
Patryk Kugiel
Jeśli chodzi o kryzys żywnościowy, to konieczne będą poważne zmiany, reformy, dotyczące tego, jak żywność jest dystrybuowana, jak jest przechowywana, jak jest przekazywana i transportowana dalej. Są też kwestie podziału pracy w ramach układu globalnego. Są państwa, które by same mogłyby produkować żywność, ale jest im taniej kupować żywność subsydiowaną z Europy. Pytanie zatem, jak nasze działania wewnątrz UE – wspólna polityka rolna, jak my oddziaływujemy na kraje rozwijające się. To co może długofalowo pomóc tym krajom, to wzmocnienie ich samowystarczalności. Świat ma wystarczająco dużo żywności, by się wyżywić. Problemem jest sprawiedliwe podzielenie tej żywności, i ustanowienie sprawiedliwych zasad, takich, żeby rolnictwo się opłacało także w krajach rozwijających się. Ze względu także na zmiany klimatyczne – im wcześniej znajdziemy rozwiązanie, tym lepiej.
Jerzy Plewa
Mówiąc o bezpieczeństwie żywnościowym, koncentrujemy się na fizycznym dostępie do żywności. Nie zapominajmy jednak, że to przede wszystkim problem ekonomiczny, możliwość zakupu żywności przez gospdodarstwa domowe. Nawet w Unii Europejskiej są takie rodziny, które ze względu na wzrost cen żywności mają ów dostęp coraz bardziej ograniczony. W UE 15 milionów ludzi korzysta z pomocy w ramach programów wspierających najsłabsze gospodarstwa domowe.
Samo dostarczanie żywności to nie jest jednak rozwiązanie, są potrzebne inwestycje rozwojowe. Długookresowo zaś nie mamy innej możliwości, jak bardziej racjonalnie wykorzystywać zasoby i bardziej racjonalnie się odżywiać, żeby mniej obciążać środowisko. Tego zaś nie da się wprowadzić rozporządzeniami, do tego potrzeba edukacji społeczeństwa, przede wszystkim młodego pokolenia.
Patryk Kugiel
Dostarczanie żywności ma jednak ogromne znaczenie. Warto przypomnieć, że wojna w Ukrainie odcięła od dostaw zboża międzynarodowe organizacje humanitarne, które się zaopatrywały w tym kraju w żywność, by ją następnie dostarczać do Afganistanu, Jemenu i innych regionów, gdzie potrzebna jest pomoc. WFP (Światowy Program Żywnościowy) połowę swoich zakupów żywności dokonywał właśnie w Ukrainie. Ogółem, przed lutym 2022 r. 400 milionów ludzi korzystało z żywności zakupywanej w tym kraju. Zablokowanie portów czarnomorskich i ograniczenia w eksporcie spowodowały zatem ogromny problem dla działalności organizacji humanitarnych. Wojna doprowadziła nie tylko do wzrostu cen żywności ale i cen transportu, co wynika ze wzrostu cen gazu i ropy. Utrudnia to funkcjonowanie organizacji humanitarnych, które pomagają przeżyć 200 milionom ludzi na całym świecie. Ich koszty działania wzrosły o kilkadziesiąt procent, a dla samego WFP oznacza to zwiększenie wydatków o 70 mln dolarów miesięcznie. Naturalnie, wynika z tego zmniejszenie racji żywnościowych, a tym samym niemożliwość pomocy wszystkim, którzy są zagrożeni głodem. Pogłębia się zatem problem niedożywienia wśród tych osób, które i tak mają najtrudniejszą sytuację.
Małgorzata Bonikowska
Czy są jakieś możliwości wyjścia z tego kryzysu?
Patryk Kugiel
Kraje bogate powinny zwiększyć swoje wydatki na cele humanitarne. Obecnie ludzi potrzebujących pomocy jest więcej niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Ocenia się, że na świecie pomocy humanitarnej potrzebuje 274 miliony ludzi. To o 50 mln więcej niż jeszcze rok temu. Składa się na to dynamicznie pogarszająca się sytuacja w Afganistanie i wojna na Ukrainie. Z drugiej strony ceny żywności i koszty operacyjne organizacji humanitarnych wzrosły niebotycznie. Na same działania humanitarne ogłoszone przez ONZ obecnie potrzeba ponad 40 mld dolarów. Obrazuje to skalę problemu. Pamiętajmy też o wojnie psychologicznej jaką toczymy na całym świecie z Rosją. Bez względu na to, jak wieloaspektowe są źródła tego kryzysu, jeżeli my jako Zachód chcemy wygrać konflikt informacyjny, to też musimy wykazać się chęcią solidarności i wsparcia krajów biednych. Jeżeli organizacje humanitarne mają rosnące braki w finansowaniu, to bogaty Zachód powinien wziąć na siebie rosnącą odpowiedzialność i dołożyć środków, by te rosnące potrzeby zaspokoić. Statki z żywnością powinny płynąć do Jemenu, Etiopii i innych miejc, gdzie ludziom grozi głód.
To kwestia moralna ale też interes Zachodu, gdyż brak bezpieczeństwa żywnościowego będzie wypychał ludzi na ulice i będzie dochodziło do destabilizacji politycznej, gospodarczej, a w efekcie migracji na dużą skalę. W związku z tym, jeśli w naszym interesie jest zatrzymanie migracji, żeby nie ruszyły znowu do Europy miliony ludzi, to do tych krajów musi trafiać pomoc humanitarna, żywnościowa. Oczywiście wojna na Ukrainie angażuje nasze zasoby – to pomoc humanitarna, goszczenie uchodźców, ale też pomoc wojskowa, która kosztuje sąsiadów Ukrainy i Stany Zjednoczone. Warto się zastanowić, czy koncentrując się na wsparciu Ukrainy, będziemy na tyle mądrzy jako Zachód, by głębiej sięgnąć do kieszeni. Nie możemy poprzestawać na Ukrainie, gdyż wtedy przegramy globalną walkę o narrację strategiczną wokół odpowiedzialności za tę wojnę i jej konsekwencje. W naszym interesie jako Europy jest to, żeby docelowo zwiększyć nakłady na pomoc humanitarną.
Jerzy Plewa
Rzeczywiście, z jednej strony są problemy organizacji humanitarnych, które nie mogą się zaopatrzyć w żywność dla krajów potrzebujących pomocy, a z drugiej strony na Zachodzie, w tym w Europie poważnym problemem jest marnotrawstwo żywności oraz jej nieracjonalne spożycie. Marnotrawstwo jest szczególnie widoczne w krajach wysokorozwiniętych. Szacuje się, że ok. jednej trzeciej produkowanej żywności jest marnotrawiona. W UE jest to 88 milionów ton, a w Polsce to ok. 4,8 mln ton. Wartość żywności marnowanej w Europie wynosi 143 miliardy euro, co stanowi dwa razy więcej niż przeznacza się na wspólną politykę rolną z budżetu UE. Najwięcej żywności marnowanej jest w gospodarstwach domowych; w Polsce to ok. 60 procent ogółu marnowanej żywności. Widać zatem brak racjonalności zachowania nas wszystkich – konsumentów. Żywność jest droga, inflacja jest wysoka, a jednocześnie marnujemy żywność. W ramach europejskiego Zielonego Ładu przewidziano również, żeby do 2030 r. ograniczyć marnotrawstwo żywności o 50 procent. W Polsce jednak niewiele się o tym mówi, a jeszcze mniej czyni.
Małgorzata Bonikowska
Na Zachodzie jesteśmy oderwani od reszty świata. Europa jest bogata, samowystarczalna i zadowolona z siebie. Podczas gdy my w Europie mówimy o zrównoważonym rozwoju, i o ograniczeniu marnotrawstwa, to w niektórych krajach ludzie nie mają w ogóle co jeść. Na ile wojna w Ukrainie może wstrząsnąć Europejczykami, byśmy się bardziej przejęli tym, że kilkaset milionów ludzi na świecie może umrzeć z głodu?
Jerzy Plewa
Ten wstrząs już nastąpił, ale pomimo to nie dostrzegam realnej zmiany w podejściu ludzi. Na poziomie międzynarodowym jednak dzieje się wiele ważnych i pożytecznych rzeczy. Państwa G7 wezwały wszystkie kraje do nienakładania sankcji na eksport i import żywności i surowców do produkcji żywności. Same również zobowiązały się, że takich sankcji nie będą nakładać. Pomimo to, globalna sytuacja nie jest najlepsza. Według ostatnich analiz, w 2030 r. liczba osób, które cierpią głód będzie na poziomie 2015 r. czyli tego momentu, kiedy ONZ ogłaszała program „Zero głodu”. Nie dokonaliśmy zatem żadnego postępu pomimo licznych deklaracji.
Patryk Kugiel
G7 obejmuje kraje najbardziej rozwinięte. W listopadzie natomiast odbędzie się szczyt grupy G20, do której naleźą zarówno kraje najbogatsze jak i największe kraje rozwijające się. Bezpieczeństwo żywnościowe będzie jednym z najważniejszych tematów szczytu G20, jednak spodziewam się, że jego owocem będzie jedynie wspólna deklaracja i wezwanie do wszystkich krajów świata, by włączyły się do rozwiązywania problemu. Napięcia pomiędzy członkami grupy tak różnej i tak licznej jak G20 nie rokują zbyt dobrze, żeby coś konstruktywnego z tego wynikło.
Małgorzata Bonikowska
Jak zachowują się Indie i Chiny, które mają gigantyczne populacje – 1, 400 mln ludzi. Chiny mogą się pochwalić tym, że we własnym kraju mocno zredukowaly biedę. Na ile kraje rzwojające się, które najbardziej potrzebują pomocy, patrzą na Chiny i Indie, czy widzą w nich alternatywę dla Zachodu w przetrwaniu tego trudngo okresu?
Patryk Kugiel
Potencjał tych krajów wciąż nie jest tak znaczący jak Zachodu. Eksporterami żywności są Europa i USA. Indie dopiero od trzech lat zaczęły eksportować pszenicę. New Delhi zapewniało, że zapełni lukę po Ukrainie, gdyż spodziewało się wielkich nadwyżek produkcji pszenicy. Jednak nastąpiły susze, które spowodowały mniejsze plony niż się spodziewano, co skłoniło rząd do wprowadzenia ograniczeń eksportowych. Indie Obecnie zatem, dla Indii najważniejsze jest bezpieczeństwo żywnościowe swoich własnych obywateli. W ramach kontraktów rządowych Indie dostarczyły kilka milionów ton pszenicy na Sri Lankę, do Afganistanu, do Bangladeszu, oraz sprzedały pewną ilość żywności do Egiptu i innych państw afrykańskich. To jednak kropla w morzu potrzeb. Nowe potęgi nie mają jeszcze wystarczającego potencjału, żeby wypełnić lukę po Zachodzie. Przewodnictwo wciąż ma Zachód i kraje rozwijające się oczekują solidarności od Zachodu w znacznie większym stopniu niż od Indii czy Chin.
Jerzy Plewa
Oczywiście, krótkookresowo potrzebna jest pomoc żywnościowa, ale ona nie rozwiązuje globalnego problemu wyżywienia. Jeśli zwrócimy uwagę na sytuację państw, w których problemy z żywnością są największe, to niektóre z nich mają poważne zasoby, na przykład surowce naturalne, ale zarządzanie jest bardzo złe. Występuje ogromna korupcja, i te kraje nie poradzą sobie bez rozwiązania problemów z funkcjonowaniem instytucji państwa. Potrzebna jest pod tym względem współpraca i dlatego powstał Europejski Fundusz Rozwoju – EDF. Jednak poważna część problemu tkwi w samych tych państwach. Pomoc nie jest również efektywna ze względu na wpływ Chin i Rosji, polegający na eksploatacji złóż i bogactw naturalnych, w zamian za pomoc inwestycyjną. Pekin i Rosja nie wymagają reform instytucji ani praworządności. To szczególnie widać w ostatnich latach w Afryce, która bardzo otworzyła się na Chiny.
Patryk Kugiel
Nieraz jednak, żeby zmienić sytuację wewnętrzną potrzeba inwestycji. W samych Indiach 30-40 procent żywności jest marnotrawionej zanim trafi do konsumenta. Nie ma gdzie żywności przechowywać. Podobna sytuacja jest w innych miejscach. Brakuje technologii, kapitału.To nie jest zatem jedynie kwestia rozwojowa i pomocowa, ale nieraz zwyczajny biznes. Z tym, że kraje takie jak Indie oferują ogromny rynek w zakresie przetwórstwa żywności. Firmy międzynarodowe widzą w tym interes i będą w Indiach inwestować. To może być jedno z rozwiązań problemu globalnego jakim jest głód.
Małgorzata Bonikowska
Jesteśmy niezwykle zależni od produkcji żywności, od zarządzania nią. Zasadniczą kwestią jest globalne rozłożenie zasobów naszej planety i możliwości produkcyjnych. Widzimy, że debata o żywności jest równie ważna jak rozmowa o zasobach energetycznych, i warto ją prowadzić.
Tekst powstał na podstawie dyskusji w ramach cyklu Zoom na Świat, organizowanego przez Centrum Stosunków Międzynarodowych i Fundację Konrada Adenauera w Polsce.