Zabawa w przewidywanie

Dziś każdy mógłby powiedzieć, że dało się przewidzieć światową pandemię koronawirusa. Najlepiej wychodzi to jednak literaturze, szczególnie science fiction. Tu mogą się ziścić niemal dowolne wydarzenia. W rzeczywistości takie podejście jest na wyrost, bo ostatnia wielka epidemia zdarzyła się poza zakresem naszego doświadczenia, ponad 100 lat temu. Powiedzieć, że coś może się wydarzyć, bo wydarzyło się 100 lat temu, to jak nic nie powiedzieć. Na dwoje babka wróżyła.

Dlatego sądzę, że nie dało się przewidzieć, że wydarzy się pandemia o takiej skali z jaką mamy do czynienia. Tym bardziej trudno sobie wyobrazić, że ktoś mógłby przewidzieć, jak świat na nią zareaguje. A reakcja była kompletnie irracjonalna i panikarska. Oczywiście dało się przewidzieć, że prędzej czy później zdarzy się duża epidemia wirusowa. W przeciągu ostatnich 20 latach były przecież trzy epidemie: MERS, SARS i Ebola. Tyle tylko, że one dotyczyły Chin, Bliskiego Wschodu lub krajów afrykańskich i nie stanowiły problemu dla zachodniego świata. Poza AIDS, z którym zresztą dość dobrze sobie poradziliśmy, nie mieliśmy tego typu wydarzeń. W Europie czuliśmy się względnie bezpiecznie.

Świat zwariował

W mojej ocenie na epidemię należy patrzeć z dwóch punktów widzenia. Z jednej strony jest aspekt medyczny (kogo wirus atakuje? ile osób zabija? itp.), z drugiej zaś społeczno-polityczny (w jaki sposób my jako społeczeństwa, jako państwa na nią reagujemy?). Te dwa aspekty należy rozróżnić i sądzę, że ten drugi był absolutnie nie do przewidzenia. Zamykanie gospodarek było totalnie zaskakujące, aż niewiarygodne. Państwa zareagowały w ten sposób ze względu na wartość jaką rzekomo przypisujemy każdemu życiu ludzkiemu – każde jest tak samo cenne i musimy je chronić. Uważam, że jest to kompletna bzdura.

Nie postępujemy tak ani jako społeczeństwa, ani jako państwa, a już na pewno na każdym życiu nie zależy politykom. Oczywiście takie sformułowanie brzmi dobrze, co z tego, skoro nie jest prawdziwe. Dlaczego tak myślę? W Polsce każdego roku z powodu zanieczyszczenie powietrza umiera kilkanaście tysięcy osób. Nikt się tym specjalnie nie przejmuje, a już na pewno nie zatrzymujemy z tego powodu gospodarki. Tu działamy w odmienny sposób, najprawdopodobniej dlatego, że osoby te nie umierają w sposób tak spektakularny jak umierający na COVID-19. Z powodu złej jakości powietrza umiera się powoli, powiedzielibyśmy normalnie. W Europie są to setki tysięcy ofiar, w Chinach jeszcze więcej. Dlatego sądzę, że koronawirus nie jest jakąś potworną epidemią, która zabija miliony. Myślę, że z perspektywy czasu spojrzymy na tę epidemię z różnych punktów widzenia i oceny nie będą już tak jednoznaczne jak teraz. Może się okazać, że dzięki pandemii więcej ludzi ocalało niż zmarło, jak w przywoływanych już Chinach.

Oczywiście pandemia wiele zmieniła, ale w mojej ocenie nie aż tak radykalnie i ostatecznie, jak to wybrzmiewa w niektórych komentarzach. Nie skończyła się globalizacja, świat też nie stanął. Cały czas działał transport morski i lotniczy, choć nie pasażerski. Zresztą gdyby było inaczej w połowie świata zabrakłoby ropy naftowej. Być może pewne modyfikacje zostaną z nami na dłużej. Państwa przekonały się, mówiąc metaforycznie, że nie można wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka. Czyli powinniśmy unikać sytuacji, w której jeden kraj produkuje wszystko: począwszy od smartfonów, a skończywszy na szczepionkach. Oczywiście mam na myśli Chiny. Bardziej roztropna strategia wymaga zabezpieczenia i importowania z różnych miejsc. Branże kluczowe ze strategicznego punkty widzenia powinny być traktowane szczególnie, jak choćby branża farmaceutyczna. Z pewnością dobrze jest produkować leki również u siebie, nawet jeśli koszty produkcji są wyższe.

Nie wydaje mi się jednak, że dzięki pandemii nagle się otrząśniemy i np. zaczniemy troszczyć się o środowisko albo żyjąc skromniej, albo mniej konsumując, albo też płacąc więcej za różne towary. Będziemy chcieli nadrobić stracony czas. gdy tylko niebezpieczeństwo zniknie. Oczywiście koszty jakie będziemy ponosić będą wyższe. Ale jeśli do tej pory lot z Warszawy do Pizy kosztował mniej niż bilet PKP z Warszawy do Krakowa, to nawet trzykrotna podwyżka ceny biletu lotniczego nie spowoduje zapaści linii lotniczych. Ci, którzy będą chcieli polecieć, zapłacą i polecą. Zmieni się oczywiście sposób działania kin czy restauracji, ale nie przewiduję zmian modeli biznesowych.

Wyzwania przyszłości

Jak poradzić sobie z pandemiami w przyszłości? Zatrudnić sztuczną inteligencję, bo najlepiej funkcjonuje ten biznes, który nie ma pracowników. AI nie zarazi się wirusem, co najwyżej może przestać działać, jeżeli pozbawimy ją źródła zasilania. Sądzę, że wiele firm z większym zapałem niż dotychczas będzie wdrażać sztuczną inteligencję i efekty zobaczymy już wkrótce. Wykorzystanie AI w biznesie znacząco zmieni rynek pracy i trzeba mieć tego świadomość. Jeśli przejmie ona większość lub niemal wszystkie prace tradycyjnie wykonywane przez ludzi, będą bezrobotni, a tym samym będą potrzebowali dochodów z innych źródeł niż wynagrodzenie. Konieczne będzie wprowadzenie czegoś, co dziś nazywamy „powszechnym dochodem gwarantowanym” lub „uniwersalnym dochodem gwarantowanym”, a który jeszcze rok temu wydawał się kompletną utopią. I faktycznie oczekujemy tego typu wsparcia od państwa, dla biznesu czy dla ludzi prywatnych. Pytanie oczywiście, skąd państwo ma pozyskać środki na wypłaty. Możliwości są różne: od pożyczek aż po opodatkowanie AI. Tak czy inaczej, przekroczyliśmy już ważny próg aprobaty dla rozwiązań tego typu i zbliżyliśmy się do takiego modelu, w którym biznes działa bez ludzi, a ludzie dostają pieniądze od państwa. Niesie to ze sobą przynajmniej jedno poważne zagrożenie. Wprowadzenie powszechnego dochodu gwarantowanego sprawia, że wszyscy stajemy się niewolnikami państwa. Dla Polaków oznacza to powrót do sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia w okresie komunizmu.

Chciałbym wierzyć, że pandemia skłoni nas do głębszych refleksji, np. o tym, jak funkcjonuje kapitalistyczny model gospodarczy, nasz system polityczny i my sami jako ludzie. Mam nadzieję, że zobaczymy, iż warto poświęcić trochę czasu sobie nawzajem oraz własnemu życiu wewnętrznemu. Może ludzie przestaną szukać wymówek w stylu: mam za mało czasu i nie mogę go spędzać z rodziną. Teraz wszyscy mieliśmy do tego wyśmienitą okazję. Liczę na trochę więcej prawdy w życiu publicznym i na to, że będziemy gotowi na kolejną pandemię. Życzyłbym nam wszystkim abyśmy potrafili reagować elastycznie, w zależności od tego, czego będzie wymagała rzeczywista sytuacja. Chciałbym, aby tak było, ale nie jestem pewien, czy mamy na to w ogóle szanse.

Autor: Grzegorz Lindenberg, socjolog i dziennikarz, autor kilku książek m.in. Ludzkość poprawiona. Jak najbliższe lata zmienią świat, w którym żyjemy?

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top