Azja już dawno wyzbyła się kompleksów i wyszła z cienia Zachodu. Japonia, trzecia gospodarka świata, od lat słynie z doskonałej jakości sprzętów elektronicznych i samochodów. Małe azjatyckie „tygrysy” zdominowały produkcję smartfonów, laptopów i czipów. Indyjskie firmy są globalnymi liderami w tworzeniu oprogramowania i produkcji lekarstw. Chiny doganiają USA pod względem siły gospodarki i innowacji, dominują w wykorzystaniu danych i sztucznej inteligencji – także w celu inwigilacji obywateli. Wypieranie Zachodu z pozycji lidera widać też w obszarze kultury.
Sztuka i pieniądz
Chiny generują dziś największe zyski z aukcji sztuki w skali globalnej. Do niedawna pierwsze miejsce zajmowały Stany Zjednoczone. W Hongkongu na przestrzeni ostatnich 2 lat padła seria rekordów cenowych na aukcjach Christie’s, największego domu aukcyjnego na świecie. W marcu 2021 roku obraz amerykańskiego artysty Jean-Michel Basquiata „Wojownik” został tam sprzedany za 41,7 milionów dolarów. Żadne dzieło zachodnie nie osiągnęło do tej pory takiej ceny na rynku azjatyckim. Rośnie więc znaczenie Azji dla kolekcjonerów sztuki i marszandów. W 2020 roku Hongkong wyprzedził Londyn pod względem udziałów w światowym rynku sztuki odnotowując kilkuprocentowy wzrost (pomimo pandemii) do poziomu 23,5%.
Jednocześnie, przodujące kraje azjatyckie wspierają artystów i instytucje pokaźnymi środkami. Maleńki Hongkong, aspirujący do miana azjatyckiej stolicy kultury, dysponuje na ten cel budżetem około 700 milionów dolarów (2020-2021). Dodatkowe 12 milionów dolarów przeznacza na projekty, które integrują sztukę z technologią. W dzielnicy West Kowloon roi się od ciekawych obiektów infrastruktury artystycznej, na czele z otwartym w listopadzie 2021 roku muzeum M+, czyli multidyscyplinarnym muzeum kultury wizualnej. Przedstawiana jest ona w kontekście regionalnym. Placówka promuje azjatyckich artystów podkreślając azjatycką specyfikę ich twórczości. Dodatkowo, kolekcje międzynarodowe eksponowane w M+ dobierane są pod kątem związków z Chinami czy Hongkongiem – albo poprzez tematykę albo poprzez wizualizowane idee artystów zachodnich.
Przyszłość jest w Azji ?
Analizując współczesne azjatyckie podejście do prezentowania światowej kultury można zauważyć, że słabnie przekonanie o „kluczowej roli Zachodu”. Minęły już czasy, kiedy w podręcznikach do historii sztuki oraz w salach wystawowych Azji koncentrowano się głównie na zachodnich artystach, a lokalni mistrzowie byli zaledwie dodatkiem. Kultura pozostaje tam nadal rodzajem mostu między kontynentami i cywilizacjami, ale następuje wyraźne odwrócenie proporcji na rzecz pokazywania dorobku Azji. Sprzyja temu również myślenie oszczędnościowe i pro-ekologiczne: skoro sprowadzanie kolekcji z Zachodu jest kosztowne a ich transport to dodatkowe obciążenie dla środowiska, lepiej skoncentrować się na zbiorach dostępnych bliżej.
Coraz więcej azjatyckich muzeów sztuki współczesnej spogląda w kierunku dzieł z Chin, Indii, Filipin, Japonii, Sri Lanki itd. Jak tak dalej pójdzie, za kilkadziesiąt lat sztuka z Europy czy USA będzie gościć w azjatyckich kolekcjach wystawienniczych nie jako wyznacznik trendów, lecz dodatek lub ciekawostka. W lutym br. otwarto w Dubaju Muzeum Przyszłości. Świat, który tam można zobaczyć, jest dziełem nie tylko Europejczyków i Amerykanów, lecz przede wszystkim Azjatów.
Agnieszka Ostrowska, Dyrektor Programowa Centrum Stosunków Międzynarodowych