Każdemu płaca czy praca?

Co jakiś czas w mediach powraca dyskusja na temat bezwarunkowego dochodu podstawowego. Jakiś czas temu na eksperyment wypłacania wynagrodzenia w wysokości 560 euro bezrobotnym zdecydowała się Finlandia. Fińskie władze założyły, że program zmobilizuje bezrobotnych do podjęcia pracy. Sądzono, że bezrobotni nie pracują w obawie, że utracą dotychczas otrzymywane świadczenia. Mając gwarancję comiesięcznego wsparcia finansowego, mieli chętniej i skuteczniej szukać pracy. Eksperyment się nie powiódł i z programu, w którym brało udział 2 tys. bezrobotnych Finów, ostatecznie zrezygnowano.

Program od początku budził kontrowersje. Podstawowym zarzutem wysuwanym przez ekonomistów okazał się koszt całego przedsięwzięcia. W wątpliwość poddawano także założenie programu, zgodnie z którym wspierani finansowo bezrobotni będą samodzielnie poszukiwać pracy.

Obiecującą alternatywą dla tego pomysłu może okazać się propozycja pracy gwarantowanej. Pionierem jest Austria, która zamiast gwarancji wynagrodzenia zaproponowała gwarancję pracy. Austriacy, wraz z Uniwersytetem Oksfordzkim, zdecydowali się na społeczno-gospodarczy eksperyment przeprowadzony w miejscowości Marienthal, gdzie aż 20 proc. mieszkańców należy do osób trwale bezrobotnych. Projekt sfinansuje austriacki rząd, licząc na zwrot kosztów – wszak część mieszkańców wyjdzie z bezrobocia i podejmie stałą pracę. Uczestnicy eksperymentu przejdą stosowne szkolenie, otrzymają opiekę lekarską, psychologiczną i wsparcie doradcy zawodowego. Uwzględnione zostaną również preferencje, jeśli chodzi o wybór branży.

Takie rozwiązanie nie jest nowe. I nie chodzi wcale o politykę pełnego zatrudnienia czasu realnego socjalizmu, ale o kapitalistyczne Stany Zjednoczone za prezydentury Roosevelta, gdy rządowa agencja Work Progress Administration sfinansowała miejsca pracy dla trwale bezrobotnych przy robotach publicznych. Bez tego wsparcia zdecydowanie trudniej byłoby wyjść USA z kryzysu lat 30. XX w.

Orędownikiem idei pracy gwarantowanej był nieżyjący już angielski ekonomista – Tony Atkinson. Również dziś nie brakuje zwolenników takiego rozwiązania, szczególnie wśród amerykańskich uczonych, jak choćby Pavlina Tcherneva, Randall Wray czy Stephanie Kelton.

Pewnie każdy ekonomista mógłby przedstawić swoje argumenty „za” lub „przeciw” takiemu rozwiązaniu. Ale niech na korzyść takiego rozwiązania przemówi fakt, że skoro państwa są w stanie wyasygnować pakiety ratunkowe dla biznesu odradzającego się w pocovidowej gospodarce lub pompować pieniądze w rynki finansowe, jak po kryzysie roku 2008, to czy nie mogłyby wesprzeć osób, które chcą pracować i pomóc w stworzeniu bardziej sprawiedliwego rynku pracy? Może wdrożenie tego rozwiązania przybliżyłoby nas do bardziej zrównoważonego świata po Covid-19.

Autor: dr Katarzyna Młynek, dyrektor programowa THINKTANK

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top