Zarażać spokojem

„Morowe powietrze” to nic nowego w Europie. Dżuma, ospa prawdziwa, hiszpańska grypa dziesiątkowały wcześniej mieszkańców naszego kontynentu. Teraz jednak mamy do czynienia z pandemią, która objęła dosłownie cały glob i wpłynie na wszystkie dziedziny naszego życia.

Kraje Azji z Chinami włącznie przeszły w 2003 roku lekcję epidemii SARS, dlatego w momencie pojawienia się koronawirusa podjęły zdecydowane kroki, aby przeciwdziałać jej rozszerzaniu się. Tajwan, Singapur czy Korea Południowa, zareagowały natychmiast, bo miały gotowy system na takie kryzys, wspierany nowymi technologiami. Europa trochę zaspała, a poza tym nie stworzyła dotąd rozwiązania systemowego, choć może je szybko zbudować korzystając z doświadczeń w zwalczaniu grypy.

Grypa to jedna z bardziej bagatelizowanych chorób, może dlatego, iż towarzyszy nam od wieków. W 2019 roku na grypę i schorzenia grypopodobne zachorowało ponad 3,5 miliona Polaków, a od początku tego roku zmarło 47 osób[1]. Ale oficjalne raporty tylko czubek góry lodowej. Europejskie dane podają, że z powodu powikłań pogrypowych umiera rocznie w Polsce ok 6200 osób.  Gdybyśmy to relacjonowali codziennie tak jak obecnie w przypadku koronawirusa, większość z nas żyłaby w całkowitym zatrwożeniu i pytała jak się przed tym uchronić. A w przypadku grypy można to zrobić skutecznie. Mamy szczepionki, ale tylko 4% Polaków z nich korzysta, a reszta ryzykuje „jeżdżeniem na gapę”.  Ruchy antyszczepionkowe są w naszym społeczeństwie bardzo silne i podważają autorytet lekarzy.

Gdy coraz więcej osób odmawia szczepień, społeczeństwo traci tzw. odporność grupową, a ten stan grozi wybuchem epidemii znanych chorób, na które przestajemy się szczepić. Jeśli obecna pandemia pozwoli nam na refleksję, że walka z patogenami nie jest skończona, a nasza naturalna odporność często nie jest w stanie poradzić z mikro intruzami to będzie to jeden z pozytywnych jej skutków. Wiele z działań, które stosujemy przeciw grypie możemy teraz wykorzystać w tworzeniu systemu ochrony przed epidemiami.

Obecna pandemia budzi ogromny lęk. Te reakcje zakorzenione filogenetycznie są wynikiem doświadczeń naszych pra-przodków, których plagi niszczyły wielokrotnie na przestrzenie wieków. Ten strach jest karmiony przez sposób narracji mediów tworzący klimat narastającego zagrożenia, pokazywania trumien układanych w kościołach i światowej paniki. Do tego dokładają się niektórzy z nas na portalach społecznościowych, karmiąc się „fake news’ami”, a co gorsza czasem rozsyłając je dalej.

W takich sytuacjach warto użyć części naszego mózgu zwanego „korą nową”, która odpowiada za racjonalność myślenia. Opierając się na danych podpowie, że w Chinach zachorowało łącznie 81 tys. i gdyby założyć, że wszyscy byli mieszkańcami Wuhan, stanowi to 0,7% populacji tej prowincji. W dodatku, aż 80% zainfekowanych przechodzi chorobę łagodnie. Nie oznacza to, że nie powinniśmy przestrzegać wprowadzonych regulacji, ale pokazuje obecne ryzyko w pewnej proporcji, o której będąc w panice możemy zapominać.

Kiedy wyjeżdżałem z synami pływać na windsurfingu i rano budził nas mocny wiatr zwracałem się do nich; „dziś tak mocno wieje, że to dobry czas oddzielić chłopców od prawdziwych mężczyzn”.

Wiejący obecnie „silny wiatr” rozdziela menagerów od prawdziwych liderów (oczywiście, bez względu na płeć). W kryzysach liderzy wyłaniają się samoistnie, stanowiska jakie akurat piastują są drugorzędne. Są blisko swoich pracowników (nawet jeśli to obecność „on line”), wykazują dużą empatię wobec ich niepokojów. Nie udają, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, ale starają się z zespołem ich szukać. Przedstawiają wstępną wizję dalszych kroków i zapraszają ludzi do współtworzenia rozwiązań, np. zmiany sposobu funkcjonowania organizacji.

W swoim modelu przywództwa Alan Seal pokazuje fazy przechodzenia przez kryzys.[2] Pierwsza z nich to Dramat. Nie do końca wiemy w jakim kierunku to wszystko się potoczy, czujemy się niepewni, towarzyszy nam strach, może przygnębienie i zagubienie wobec sytuacji, których wcześniej nie doświadczaliśmy. Gdy nieco ochłoniemy wchodzimy w drugą fazę – Działania. Zastanawiamy się jak w tym „nowym” się odnaleźć, co z pracą, z kim pozostawić dzieci, jak ograniczyć narażenie na infekcje. Często pozostajemy tylko w tych dwóch obszarach szamocąc się z nową rzeczywistością i próbując powrócić do poprzedniego stanu. Autor zapraszana nas, abyśmy weszli na poziom trzeci – Wyboru: nie mam wpływu na to co się wydarzyło, ale mam na to, jaką rolę wybiorę dla siebie w dokonującej się zmianie. I w końcu można osiągnąć poziom czwarty – Możliwości, czyli jaka tutaj wiadomość dla mnie chce się ujawnić, i jakie pojawiają się nowe możliwości, aby kryzys okazał się szansą a nie zagrożeniem. Każdy z nas może przejść wszystkie cztery fazy, ale też długo pozostać w mało konstruktywnych pierwszych dwóch.

W trudnych czasach, takich jak pandemia, liderzy powinni „zarażać” ludzi spokojem, emanować empatią i pozytywnym nastawieniem. Wykorzystywać „mądrość zespołową”, wykazywać się kreatywnością i zachęcać do niej załogę. A przede wszystkim zadawać sobie wspomniane pytania, a odpowiedzi na nie będą drogowskazami na dalszą drogę „przez mgłę”.

Autor: Maciej Trybulec

[1] https://pulsmedycyny.pl/sezon-grypowy-2019-2020-liczba-zachorowan-i-zgonow-na-grype-982828

[2] Alan Seale, Transformational Presence: How To Make a Difference in a Rapidly Changing World, oraz: Transformational Presence: The Tools, Skills, and Frameworks, Center for Transformational Presence, 2018

 

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top