Bhutan i Bangladesz. Idee poprawiające kapitalizm


Artykuł opublikowano 07.01.2024

 

Wiele lat przed tym, jak Zachód odkrył konieczność rozwojowych ograniczeń, wyhamowania konsumpcji i wyrównywania nierówności, w dwóch państwach Azji zaproponowano zmianę podejścia do modelu kapitalizmu opartego na maksymalizacji zysku. Indeks szczęścia narodowego oraz idea przedsiębiorczości społecznej zainspirowały świat i zaowocowały rozwinięciem koncepcji zrównoważonego rozwoju, która dziś jest podstawą myślenia o naszej przyszłości. Jednocześnie nie rozwiązały dylematów rozwojowych w krajach biednych.

Poziom nierówności na świecie sukcesywnie się powiększa. Dotyczy to także krajów rozwiniętych. Od lat zwracają na to uwagę ekonomiści, m.in. amerykański noblista Joseph Stiglitz czy francuski ekonomista Thomas Piketty. Ten ostatni w książce „Kapitał w XXI wieku” wykazał na liczbach, że rośnie koncentracja bogactwa w rękach wąskiej elity, przy czym dominują ludzie, którzy odziedziczyli majątek, więc urodzenie znaczy więcej niż wysiłek i zdolności. Zachód ma z tym zjawiskiem do czynienia od połowy lat 70 i niewiele zrobił, aby to zmienić.

 

Rosnące nierówności

W latach 2008-2011 najbardziej rozwinięte światowe gospodarki przechodziły głęboki kryzys. Dekadę później przyszła pandemia, która wyhamowała globalizację i wstrzymała rozciągnięte łańcuchy dostaw. Świat na chwilę zamarł, stanęły fabryki, spadła masowa konsumpcja, w niektórych miejscach na ziemi ludzie po raz pierwszy zobaczyli czyste niebo i gwiazdy. Okazuje się jednak, że niczego to nie zmieniło w modelu kapitalizmu, a nierówności się nawet pogłębiły.

W pandemii najbogatsi się wzbogacili jeszcze bardziej, a wielu niezamożnych wpadło w tarapaty, tracąc pracę bądź możliwość zarabiania na własnej działalności gospodarczej. Dodatkowo, wzrosła skala wykorzystywania do pracy dzieci, a obniżył się odsetek młodzieży chodzącej do szkoły. W 2020 r. 500 najbogatszych ludzi na globie zwiększyło majątek o 1,8 biliona USD, kumulując łącznie aż 7,6 biliona USD. W 2022 r. 1 proc. najbogatszych ludzi świata posiadał ponad dwa razy więcej bogactwa niż 6,9 mld pozostałych mieszkańców Ziemi.

Jedną z przyczyn takiego zjawiska jest zbudowanie systemu gospodarczego opartego na maksymalizacji zysku de facto za wszelką cenę. T. Piketty proponuje własne koncepcje mające zapobiec pogłębianiu się nierówności, m.in. poprzez zwiększenie podatków od najbogatszych. W Azji już w latach 70. wypracowano i wdrożono modele, które adresują ten problem w inny sposób. Jeśli zostaną spopularyzowane, mogą przynieść kapitalizmowi niezbędną korektę.

 

 

Biznes społeczny

Kiedy Mohammad Yunus wrócił w 1971 r. do Dhaki ze Stanów Zjednoczonych, był młodym, dobrze wykształconym ekonomistą. Ściągnęła go wizja budowy niepodległego Bangladeszu, nowego państwa powstałego w wyniku rozpadu Pakistanu. Yunus rozwinął koncepcję mikropożyczek oraz przedsiębiorczości społecznej, które przyczyniły się do zmniejszenia skali biedy w tym kraju. W 2006 r. on i założony przez niego Grameen Bank (bank ludowy) otrzymali pokojową nagrodę Nobla.

Yunus uważał, iż rozdzielenie działalności biznesowej i społecznej jest błędem, bo powoduje, że każdy ma wtedy inne cele i znika poczucie współzależności. Tymczasem, jeśli się to połączy, wiele działań sektora publicznego można finansować komercyjnie, a duża część firm zaczyna się przyczyniać do poprawy sytuacji społeczności.  Innymi słowy, realizując swoje cele rynkowe i finansowe podmioty prywatne mogą jednocześnie przejąć na siebie realizację części zadań państwa, co istotnie odciąża publiczny budżet. Takie firmy mają osiągać zysk, nie dają jednak swoim udziałowcom dywidendy, ponieważ nadwyżki idą na rozwój przedsięwzięcia, podobnie jak to jest w organizacjach pozarządowych.

Idea jest prosta, wykonanie trudne, m.in. dlatego, że ludzie się przyzwyczaili do rozdzielania zadań między trzema sferami aktywności publicznej. Pierwszy sektor, czyli państwo, jest od tego, aby rozwiązywać problemy społeczności, drugi – czyli przedsiębiorstwa, ma zarabiać i tworzyć PKB, a trzeci, czyli organizacje pozarządowe, robić rzeczy dobre społecznie z pieniędzy dwóch pierwszych sektorów. Takie podejście oznacza, że biznes koncentruje się na wypracowywaniu zysku, a tzw. NGO na szukaniu dotacji lub darowizn.

Yunus stwierdził, że tak być nie musi. Znacznie lepiej, jeśli połączymy oba podejścia i tworzymy przedsięwzięcie, które może się samofinansować, a jednocześnie poprawiać życie ludzi. Wszyscy na tym zyskują. Państwo, bo nie musi wszystkiego finansować, firma, bo nie rezygnując z zysku robi przy okazji coś dobrego dla otoczenia, a aktywiści, bo nie proszą nikogo o pieniądze i nie żyją w strachu co będzie, jak dotacja się skończy.

Bank Grameen w Bangladeszu wszedł w wiele spółek społecznych ze światowymi korporacjami, takimi jak Danone czy BASF. Utrzymują się z produkcji lub usług, dając jednocześnie zatrudnienie lokalnej społeczności i poprawiają jej sytuację, m.in. zdrowotną czy edukacjyjną.

Wkrótce firmy społeczne zaczęły być tworzone w innych państwach Azji, stając się jednym z narzędzi realizowania wytyczonych przez ONZ globalnych celów rozwojowych. Idea sprawdza się także w krajach rozwiniętych. Stała się popularna na Zachodzie, zwłaszcza w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, jako narzędzie zmniejszania koncentracji bogactwa.

Przedsiębiorczość społeczna doskonale się wpisuje w modne w ostatnich latach działania na rzecz zrównoważonego rozwoju, zwalczania skutków ocieplenia klimatycznego i zwracania większej uwagi na dobre rządzenie. Wyprzedziła ideę ESG, która dziś jest obowiązkiem dużych korporacji, a za chwilę będzie koniecznością dla wszystkich firm na Zachodzie. ESG polega na wymuszaniu wewnętrznym przekształceń w przedsiębiorstwach poprzez analizę ich sposobu działania po to, aby wyeliminować aktywności szkodliwe dla środowiska lub społeczności. Firmy społeczne robią to już na etapie pomysłu na biznes, który musi być tak skonstruowany, aby umożliwić zysk i rozwój firmy przy jednoczesnym osiąganiu innych wskaźników efektywności.

Przedsiębiorczość społeczna nie pokrywa się z koncepcją ekonomii społecznej, która kładzie nacisk na granty dla organizacji pozarządowych, budowanie spółdzielni i zachęcanie firm do podejmowania dodatkowych działań dobrych dla ich otoczenia. Nie jest także rodzajem tzw. CSR (corporate social responsibility), czyli przejawem odpowiedzialności społecznej biznesu, rozumianej najczęściej jako finansowanie przez firmy, zwłaszcza korporacje, różnych akcji prospołecznych, realizowanych przez pracowników lub organizacje trzeciego sektora.

W ostatnich latach idei przedsiębiorczości społecznej towarzyszy szukanie innowacyjnych sposobów na uruchamianie takich firm. Coraz popularniejsze stają się obligacje społeczne, crowdfunding, kapitał filantropijny czy specjalne fundusze venture capital przeznaczone na inwestowanie tylko w taką działalność (social business funds).

 

Zdjęcia pochodzą z wizyty studyjnej do Bhutanu zorganizowanej przez THINKTANK w kwietniu 2023 r.

 

Index szczęścia

Bhutan to małe buddyjskie królestwo wciśnięte między Chiny i Indie. Liczy zaledwie 800 tys. mieszkańców i żyje głównie ze sprzedaży energii wodnej. Jest państwem biednym, ale uchroniło się przed dewastacją środowiska, zachowało lokalną kulturę i tradycje. W latach 70. zaczęło się powoli otwierać na świat, ale ówczesny król nie chciał, aby gwałtowne zmiany i rozwojowy pęd wywróciły strukturę społeczną i zniszczyły naturę. Wymyślono wtedy wskaźnik „szczęścia narodowego brutto”, który pokazał alternatywę dla mierzenia rozwoju za pomocą PKB.

Bhutański indeks bierze pod uwagę ponad 140 kryteriów, według których ocenia sytuację społeczeństwa. Wysoko punktowane jest na przykład pomaganie sąsiadom, spędzanie czasu z rodziną i rozwój osobisty. Indeks jest opracowywany co kilka lat w postaci ogólnonarodowych badań, robionych przez ankieterów na podstawie wywiadów pogłębionych z kilkunastoma tysiącami rodzin. Za to spore przedsięwzięcie odpowiada specjalny urząd w królewskim rządzie – Komisja Szczęścia.

Indeks nie tylko opisuje stan społeczeństwa, ale także pomaga określić najważniejsze wyzwania i jest podstawą do wielu decyzji dotyczących działania państwa. Niedawno wnioski z tych badań zainspirowały rząd do wprowadzenia podwyżek dla pracowników sektora publicznego, zwłaszcza lekarzy, pielęgniarek i nauczycieli szkolnych, uznano bowiem, że to zawody o kluczowym znaczeniu dla przyszłości kraju.

 

Turystyka regulowana

Kierując się dobrem obywateli Bhutan bardzo pilnuje zrównoważonego rozwoju turystyki. Z jednej strony docenia znaczenie przychodów z tego sektora zarówno dla państwa, jak i dla wielu mieszkańców, którzy się z tego utrzymują. Z drugiej restrykcyjnie podchodzi do liczby turystów. Ze względu na słabą infrastrukturę transportową i negatywne skutki dla środowiska rząd stara się ją utrzymać na poziomie ok. 250 tys. osób rocznie, co i tak jest wielką liczbą zważywszy na niewielką populację kraju. Dodatkowo chodzi o przyciąganie ludzi zamożnych, bo wydają więcej pieniędzy, co napędza gospodarkę, a zniechęcanie do taniej turystyki masowej, którą się uważa bardziej za zagrożenie niż dobrodziejstwo.

Ruch turystyczny do Bhutanu jest regulowany poprzez roczne limity na wjazd, kontrolowane poprzez wydanie wiz oraz wysoką opłatę indywidualną za pobyt. Do niedawna wynosiła ona 200 USD dziennie, w listopadzie 2023 r. zdecydowano się ją obniżyć do 110 USD. Przed pandemią podjęto próbę szerszego otwarcia się na turystów i obniżono stawki, szybko jednak się zorientowano, że to przynosi więcej szkód niż pożytku. Nieliczne drogi się zapchały, pojawiły się śmieci, a mieszkańcy zaczęli narzekać, że zalew niezamożnych przyjezdnych z sąsiednich Indii wcale nie powoduje wzrostu dochodów, a destabilizuje im życie. Wykorzystano więc pandemię jako pretekst, aby zamknąć kraj na 2 lata, a potem znów wrócić do wyższych opłat.

 

Pułapka zrównoważonego rozwoju

Przykład Bhutanu podziałał na świat. W 1993 r. ONZ wprowadziła alternatywny dla PKB wskaźnik HDI (Human Development Index), opracowany w 1990 r. przez pakistańskiego ekonomistę Mahbuba ul Haqa. HDI pokazuje poziom rozwoju państw w oparciu o szerszy zestaw kryteriów niż tylko te, które dotyczą gospodarki. Opracowywany przez UNDP, czyli oenzetowską agendę do spraw rozwoju, coroczny indeks analizuje trzy płaszczyzny funkcjonowania społeczeństw: długość i zdrowe życie, poziom wiedzy oraz życiowe standardy. Bierze pod uwagę m.in. relacje społeczne i kapitał ludzki.

W indeksie HDI Bhutan wypada średnio, zajmując dopiero 127 miejsce na 191 analizowanych państw. To jeden z powodów intensywnego myślenia rządu, jak przyspieszyć rozwój i zwiększyć zamożność ludzi bez utraty walorów środowiskowych i społecznych. Drugim jest presja ze strony młodego pokolenia, które coraz częściej marzy o opuszczeniu kraju. Gdzie indziej jest może mniej czysto, ale dzieje się znacznie więcej i można szybciej zrobić karierę.

W Bangladeszu, który jest na 129. miejscu w rankingu HDI, skala wyzwań jest jeszcze większa. Przy rosnącej wciąż populacji, która dziś dochodzi do 170 mln, skala biedy i niedoborów rośnie szybciej niż firmy społeczne. Środowisko jest już zdewastowane, a ocieplenie klimatu pogarsza warunki życia. W perspektywie część kraju może zostać zalana, co skończy się masową migracją do państw sąsiednich.

Idee, które się narodziły w Bhutanie i Bangladeszu, wyprzedziły czas. Zainspirowały społeczność międzynarodową, ale nie doprowadziły do przełomowych decyzji dotyczących istoty kapitalizmu. Implementowane w małej skali niewiele zmieniają, nie rozwiązują też dylematów rozwojowych państw biednych. Gdyby jednak je szeroko wprowadzić w życie, mogłyby pomóc wypracować zasady nowego ustroju gospodarczego, lepiej wpisującego się w logikę współzależności i konieczności rozwojowego zrównoważenia, charakterystycznych dla naszego stulecia.

 

Autorka: dr Małgorzata Bonikowska, prezes THINKTANK i Centrum Stosunków Międzynarodowych

 

 

POWRÓT ↵

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top