W sidłach nieludzkiej pandemii

 

Mówiąc o pandemii koronawirusa najczęściej skupiamy się na jej ekonomicznych skutkach, pokazując spadek PKB lub wzrost bezrobocia. Koncentracja na liczbach i analizach sprawia, że umyka sedno tego, z czym się mierzymy – choroba człowieka. A nawet jeśli już mówimy o człowieku, staje się on jedynie statystyką – wpada do puli zachorowań lub zgonów. Tak robimy najczęściej, jednak, na szczęście, nie zawsze.

 

Po pierwszym szoku i chaosie spowodowanym pandemią koronawirusa SARS-CoV-2, przyszedł czas na refleksje, tropienie paradoksów, odkrywanie głębszych konsekwencji, a nawet odnajdowanie w tym wszystkim sensu. Najlepiej wyrazić to przy pomocy pojęć-kluczy, poprzez które łatwiej opisać niektóre ze zjawisk wyzwolonych przez pandemię. W THINKTANK uważnie śledzimy to, co o pandemii mówią eksperci ośrodka oraz goście zaproszeni do dyskusji THINKTANK Live Talks. Takich rozmów w roku 2020 przeprowadziliśmy wiele. Jedna z nich zainspirowała nas do przyjrzenia się kilku pojęciom wciąż powracającym w dyskusjach o pandemii.

Rozmowę, w której uczestniczyli dr hab. Jacek Wasilewski z Katedry Antropologii Mediów Uniwersytetu Warszawskiego, badacz kultury, medioznawca i scenarzysta, dr hab. Andrzej Zdybała, politolog, profesor w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH oraz Artur Nowak-Gocławski, Prezes Grupa ANG S.A. i Fundacji Nienieodpowiedzialni moderowały dr Małgorzata Bonikowska, Prezes THINKTANK oraz dr Katarzyna Młynek, Dyrektor Programowa THINKTANK.

Poniżej pojęcia, do których odwoływali się nasi eksperci.


Kultura

Pandemia zmieniła naszą rzeczywistość, wpłynęła też na język, którym się posługujemy. Dzięki jego plastyczności możemy radzić sobie z trudnym, nowym wyzwaniem – osławionym już new normal. To, że żyjemy w nowym oddają takie wyrażenia jak: koronaferie, koronaświęta czy koronaparty. I nie są to jedynie puste słowa, ale ironiczne określania dla form aktywności wyzwolonych przez koronawirusa podczas najcięższego lockdownu, aktywności ograniczonych nakazem społecznej izolacji (ang. social distancing). Zresztą lockdown to również słowo tej pandemii, dziś odmieniane przez wszystkie przypadki. Język w dużej mierze reagował żartem na pewien typ obostrzeń i opresji związanej z lockdownem. Szczególnie upodobał sobie temat noszenia maseczek. Niby wszyscy byliśmy zobowiązani je nosić, ale od początku brakowało w tym konsekwencji, również na poziomie komunikatów i zachowań najwyższych urzędników państwa. Minister zdrowia raz twierdził, że nie są one konieczne, bo nie zapobiegają rozprzestrzenianiu się wirusa, a za chwilę ogłaszał, że są niezbędne, a za ich brak obywatelom grozi solidny mandat. Popkultura oczywiście nie przeszła obojętnie wobec takiego chaosu, o czym świadczy choćby popularny mem wykorzystujący kadr z filmu „Miś” przedstawiający rozmowę ministra zdrowia i profesora nauk medycznych. Kluczowy jest podpis pod memem: „Czego nie rozumiesz?”. Podobnej dezorientacji doświadczyliśmy przed wyborami prezydenckimi, gdy Premier nawoływał, aby wziąć w nich czynny udział, bo „koronawirusy w wakacje są słabsze” a „pandemia jest w odwrocie”.

Niezmiernie trudno tego typu działania uzasadnić troską o obywateli, czujemy raczej, że pandemia jest dość cynicznie i instrumentalnie wykorzystywana do realizacji doraźnych interesów politycznych. Pociąga to za sobą konsekwencje – spadek zaufania społecznego i wzrost znaczenia teorii spiskowych. Ratuje nas właśnie język – żart i czarny humor pozwalają zachować balans, a z drugiej strony są wyrazem bezradności i sposobem na odreagowanie. Kultura tylko pozornie jest odległa od tego, czego aktualne doświadczamy. W sytuacjach kryzysowych trzyma nas w ryzach, ratuje człowieczeństwo. Dziś zatem wszyscy potrzebujemy kultury w jej prześmiewczych, ludycznych odsłonach, tym bardziej, że przez większość roku 2020 jej tradycyjne kanały – kina, teatry i galerie są przecież zamknięte.

 

Liderzy

Jako Polacy wciąż kierujemy się maksymą: „Ja z synowcem na czele, i – jakoś to będzie”. Żyjemy chwilą, teraźniejszością. Podobnie niestety działają liderzy. Gdy zaczęła się pandemia samorządowcy powinni brać przykład z Korei Południowej, Tajwanu lub innego kraju, którzy przeżył wcześniej epidemię SARS. Azjaci od przeszło dekady wiedzą, jak funkcjonować w trakcie pandemii oraz jak zaprojektować biznes, aby mógł działać również w reżimie sanitarnym. My wybraliśmy się po inspiracje do Włoch. Niestety mało mamy w Polsce liderów doświadczonych w organizacji działań kryzysowych, a szkoda, bo ich obecność pomogłaby nam wyjść z pandemii jak najmniej poobijanymi.

Nie pomaga także to, że polskie partie polityczne funkcjonują w oparciu o przywództwo jednego silnego i wyrazistego lidera-wodza. W PIS rolę tę pełni Jarosław Kaczyński, w Kukiz’15 – Paweł Kukiz. Wcześniej model ten realizowały chociażby Twój Ruch Janusza Palikota czy Platforma Donalda Tuska. Jest to pewien anachronizm w świecie, w którym coraz większą popularność zdobywają oddolne ruchy społeczne – począwszy od Okupuj Wall Street (ang. Occupy Wall Street) przez ruchy klimatyczne takie jak Extincion Rebellion, aż po strajk kobiet, kierujące się inną logiką i formą organizacji. Nie mają one jednego lidera, kluczowego człowieka trzymającego sztandar. Nie mają też jednej woli narzuconej przez przywódcę hierarchicznie podporządkowującej sobie pozostałych członków grupy. Mają za to wspólny cel realizowany poprzez przepływ idei możliwy dzięki tworzeniu przestrzeni otwartej na merytoryczną dyskusję. Działają poprzez kolektywne przywództwo a nie feudalne podporządkowanie. Przyszłe ugrupowania polityczne także będą działać właśnie w ten sposób, co z pewnością przełoży się na ich efektywność i zaangażowanie.


Odpowiedzialność

W dobie pandemii tęsknimy za rozluźnieniem zasad, co było szczególnie widoczne w sezonie wakacyjnym, gdy pomimo zaleceń zachowywania dystansu zapełniły się bary i plaże, a popularność zyskał sposób noszenia maseczki ochronnej na tzw. polski podbródek. Brakuje nam solidarności. Nie chcemy brać odpowiedzialności za innych. Martwimy się głównie o siebie i swoich najbliższych, a nie o sąsiada, a tym bardziej o kogoś, kogo nie znamy. Działając kierujemy się emocjonalnymi, a nie racjonalnymi przesłankami. Zmiana jest możliwa dzięki merytokratycznemu przywództwu opartemu o realizację wspólnych celów. Szkoda, że najwyraźniej w tej chwili w Polsce nie jesteśmy jeszcze na nie gotowi. W dyskursie publicznym każdy racjonalny argument natychmiast traci swoją rację w zetknięciu z emocjonalnym, opartym na opcji politycznej albo stosunku do 5G, które przecież zabija ludzi. Mało prawdopodobne, że doznamy zbiorowego oświecenia dzięki mądrości mężów stanu, bo ich nie ma, a na rychłe pojawienie się nie ma co liczyć. Potrzebujemy zmiany pokoleniowej i mocnego wejścia młodych w przestrzeń publiczną. Pokolenia zmotywowanego do tego, aby zmienić świat, walcząc przy pomocy sprawdzonych metod, np. naukowych.

 

Państwo

Sektor publiczny w Polsce wymaga modernizacji, jednak mało prawdopodobne, aby stało się to pod wpływem pandemii. Rola tego sektora w rozwoju gospodarczym i optymalnym funkcjonowaniu społeczeństwa wciąż jest w Polsce słabo rozumiana nie tylko przez klasę polityczną, ale przede wszystkim przez obywateli, którzy nie czują tu swojego sprawstwa. Wiemy, że państwo powinno być sprawniejsze i lepiej zarządzać wyzwaniami zbiorowymi, ale jednocześnie żywimy przekonanie, że jego rola w sytuacji nadzwyczajnej powinna być większa. Od takich konstatacji do realnej zmiany jest niestety wciąż daleko. Nie jest możliwe w polskich realiach łatwe przejście z sytuacji pandemicznej do bardziej sprawnego państwa.

Pandemia miała szansę uświadomić nam wartość i rolę instytucji państwa. Tak się jednak nie stało, bo doraźna polityka raczej nas degraduje moralnie i państwotwórczo. Jako społeczeństwo musimy nauczyć się wybierać spośród nas samych lepszych reprezentantów. W Polsce wciąż postrzegamy instytucje przez pryzmat konkretnych osób i stanowisk, jakie zajmują. Upolitycznienie instytucji w Polsce wciąż jest normą. Jest to naturalne w polityce, do pewnego stopnia funkcjonuje zresztą na Zachodzie, tam jednak dostrzeżono, że efektywność instytucji państwowych zależy od zaangażowania ekspertów, specjalistów i organizacji pozarządowych. W Polsce niestety nie budujemy sprawności instytucji w oparciu o umiejętności, kompetencje i sprawną kulturę organizacyjną.

Oczywiście pandemia wymusiła niektóre zmiany administracyjne sektora publicznego i są one widoczne. Mamy coraz powszechniejsze zastosowanie technik cyfrowych do obsługi petentów oraz coraz sprawniej działającą e-edukację, nawet jeśli dokonuje się to za sprawą zaangażowania i wsparcia poszczególnych osób, a nie państwa jako takiego. Jest to jednak dopiero początek zmiany cywilizacyjnej, przed którą stoimy. Dobrze, żeby państwo także się w nią zaangażowało.


Solidaryzm

Możemy wyróżnić trzy fazy działania biznesu podczas pandemii. W pierwszej fazie nawet przytomni liderzy firm działali jak dzieci we mgle. Decyzje podejmowano intuicyjnie, bo nikt nie wiedział na jaki scenariusz trzeba się przygotować. Faza druga to otrząśnięcie się i oswojenie z pandemią, początek konstruktywnych działań – troska o pracowników, klientów i kontrahentów oraz względne opanowanie sytuacji. Trzecia faza to spojrzenie w przyszłość. Poszukiwanie nadziei, przestrzeni, gdzie jeszcze można zacząć działać.

W tym pierwszym, najtrudniejszym etapie wielu przedsiębiorców podejmowało wszelkie możliwe próby, by przetrwać. Kierowało się gadzim instynktem, nie oglądając się na konsekwencje. Zwolnienia i cięcie kosztów były na porządku dziennym – nawet jeśli nie zmuszała do tego sytuacja finansowa. Druga grupa przedsiębiorców angażowała się w różnorodne inicjatywy, np. #niezwalniajmy i robiła wszystko, by chronić swoich pracowników. Na ile potrafiliśmy zachować się solidarnie? Komu zabrakło poczucia wspólnoty interesów? Diagnoza nie do końca napawa optymizmem. Zbyt wiele firm nieetycznie wykorzystało sytuację. Po pandemii konieczna będzie głębsza analiza, ocena i przepracowanie zachowań biznesu. Jeśli biznes ma się zmienić – a część środowiska rzeczywiście propaguje bardziej odpowiedzialny biznes – będzie musiał zmierzyć się także z demonami pandemii.

 

 

Oprac. dr Katarzyna Młynek, Dyrektor Programowa THINKTANK

 

 

 

 

 

 

POWRÓT ↵

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top